Uderzyłam się otwarta dłonią w czoło i
oparłam łokciami o blat na którym nie było odłamków. Po chwili drzwi wejściowe
otworzyły się z hukiem wpuszczając do środka lodowate powietrze. Odwróciłam się
gwałtownie, przygotowana do ataku ze strony, jak się spodziewałam Ethana.
Stałam osłupiała mogąc wydusić z siebie jedynie:
- A co ty tu…?
***
-Co ty tu
robisz do cholery !- Krzyknęłam. Całe moje ciało drżało, przez ciągle
narastające zdenerwowanie. Patrzyłam jak jego srebrne, niespokojne oczy
przeczesują pomieszczenie, centymetr po centymetrze. Po kłótni z Ethanem byłam
wrażliwsza na każdy dźwięk, wszystkie gesty stawiały mnie w ryzach gotową do
ataku. W tej chwili nie byłam zwykłą Soul… Zmieniłam się w coś czego zwykły
człowiek nie mógł pojąć umysłem. Byłam, jestem i już zawsze będę bestią, która
zabija dla samego, słodkiego smaku krwi.
Przekrzywiłam
na bok głowę przyglądając się nieproszonemu gościowi. Wydawał się być czujny,
jak gdyby wiedział z czym się
zetknął. Opuściłam ramiona próbując opanować konwulsyjne drgawki. Dopiero
teraz, kiedy ciśnienie zaczęło opadać poczułam jak po karku ścieka mi wąska
stróżka karminowej cieczy. Zamknęłam oczy pociągając nosem i obejmując się
szczelnie ramionami. Koszula praktycznie cała przesiąkła krwią, a ta w miarę
sucha część została pocięta przez wypadające z okna odłamki szkła. Pociągnęłam
nosem. Temperatura w domu zaczęła gwałtownie obniżać się, przez otwarte na
oścież wejście i wybitą szybę.
- Czy możesz
zamknąć drzwi?- Zapytałam zachrypłym głosem. Usłyszałam skrzypnięcie. Ze
zwieszoną głową wyszłam z kuchni wprost do salonu, podpierając się co chwila o
ciemne, sosnowe belki z których zbudowany został cały domek.
Poczułam na
ramionach silny uścisk. Szarpnęłam się do tyłu napierając plecami na ścianę. Ze
zdziwienia otworzyłam usta, pierwszy raz pod dotyku jednego z synów Hyperiona
nie poczułam paraliżującego bólu. Zająknęłam się, gdy ponownie podszedł do mnie.
Jego przystojna twarz nie wyrażała agresji, był delikatny i spokojny. Chciał
pomóc.
Ponownie położył silne dłonie na mych
roztrzęsionych, drobnych barkach.
- Pokaż to.-
Szepnął unosząc mój podbródek i dokładnie obejrzał poszarpaną skórę.- Postaraj
się nie wykonywać żadnych gwałtownych gestów, dobrze?- Podniósł na mnie wzrok.
Uważnie przyjrzałam się jego srebrnym tęczówkom. Przypominały zagięte sierpy
letniego księżyca, a ich głębia była większa od niejednego oceanu.
Skinęłam
głową, zaciskając palce na wypukłej konstrukcji ściany. Czarnowłosy jeszcze
mocniej odchylił moją głowę do tyłu. Jęknęłam uginając nogi. Ból rozchodził się
po każdym mięśniu w moim ciele. Ethan mógł przez przypadek przestawić mi coś w
szyi lub nadgryźć jakiś nerw.
-
Spokojnie…- Szepnął przysuwając twarz wprost do rany. Czułam jego gorący
oddech, a serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Przysunął się bliżej napierając
na mnie swoim umięśnionym torsem. Westchnęłam, gdy jego język gładko przesunął
się po krwawiącej ranie, z wrażenia zamknęłam oczy. Nigdy w życiu nie czułam
czegoś co mogła bym porównać z tym doznaniem. Dosłownie każda komórka w moim
ciele wołała o bliższy kontakt z srebrnookim. Przylgnęłam do niego jak krople
deszczu do szyby, a gdy silne ramiona zamknęły mnie w uścisku dłońmi
poszukiwałam jego ciała jak szalona. Sama nie wiedziałam co jest nie tak.
Obmacywałam się z wrogiem w swoim własnym domu. Tylko ja mogłam mieć tak
„genialne” pomysły.
Chłopak
odsunął się ode mnie niechętnie, ocierając usta z mętnej cieczy. Przesunęłam
opuszkami palców po jeszcze chwilę temu zmasakrowanej szyi, nie wyczułam nawet
opuchniętego śladu, czy blizny. Otworzyłam oczy przełykając głośno ślinę.
- Co to
było?- Zapytałam łamiącym się głosem, ciągle nie mogąc dojść do siebie.
- Tylko się
zbytnio nie podniecaj. Nie mam zamiaru powtarzać tego kiedykolwiek.- Wzdrygnął
się, wchodząc szybkim krokiem do kuchni, która teraz wyglądała jak jeden wielki
bajzel. Zupełnie nie przeszkadzało mu, że przechodzi po pękającym szkle. Złapał
w dłonie mój ulubiony kubek i jednym haustem opróżnił jego, przestudzoną
zawartość.- Smakujesz okropnie, wiesz?
- Dzięki,
marzyłam o tym, żebyś mi to powiedział.- Fuknęłam odzyskując władzę w nogach.-
Czemu tu przylazłeś i przyssałeś się do mnie jak pasożyt?- Warknęłam stając w
progu aneksu kuchennego. Srebrnooki odstawił niebieski pojemnik i uśmiechnął
się łobuzersko. Nachylił się do przodu, ciągle pokazując mi szereg swoich
śnieżnobiałych zębów. Przewróciłam oczami składając ręce na piersiach.
- Nawet taki
„Pasożyt” jak ja, potrafi być
dżentelmenem.
- Szczerze
wątpię w twoje dobre intencje, pijawko.- Wysyczałam wrednie i wypchnęłam go z
kuchni. Usiadł na stołku barowym, przy otwartym blacie, przyglądając się moim
poczynaniom ze stłuczoną szybą.
- W ten
sposób z nów się pokaleczysz.- Westchnął z żałością, patrząc jak podnoszę
szkło, kawałek po kawałku.
- Pocałuj
mnie w dupę.- Rzuciłam przez ramię naburmuszona. Sama nie wiedziałam za co
jestem zła, jak by nie patrzeć zagoił moje rany. Mniejsza z tym, że dał mi
przez to przyjemność jakiej nie odczuwałam nigdy wcześniej z nikim innym.
- Zrobił bym
to z miłą chęcią, jednak myślę, że szybciej wyrzuciła byś mnie stąd niż zdążył
bym się rozkręcić.- Nonszalancko oparł się oblat. Czułam jak wzrokiem śledzi
każdy ruch mego ciała, było mi miło z tego powodu. Od wielu lat czuła się tylko
i wyłącznie własnością Ethana, więc spojrzenia innych mężczyzn były tak dużą
rzadkością, że przestałam je zauważać. Ciemnowłosy ponownie zagadał.- Wiesz
jaki popełniasz błąd?
- Hmmm? No
dawaj, oświeć mnie.- Burknęłam dalej zbierając potłuczoną szybę.
-Odwracasz się
tyłem do wroga. A co gdy bym teraz tak na przykład zrobił to…- Nie zauważyłam
nawet kiedy, pojawił się za mną. Jego delikatne ręce uniosły mnie w górę,
złapał w dziwnym geście za głowę i kark. Wzdrygnęłam się.
- Dawno
chyba nie dostałeś w łeb.
- Nie proszę
się o to.
-Widać, a
teraz mnie puść. Już jednego faceta wyrzucałam dziś z tego domu. Chcesz być
kolejny?- Zapytałam wyrywając się mu. Wyciągnęłam szczotkę zza drzwi, zmiotłam
mniejsze odłamki i wrzuciłam je do kosza. Teraz pozostało już tylko wstawić nową
szybę. Westchnęłam masując palcami, pulsujące skronie.
- Boli cię
głowa?- Zapytał stając przede mną z poważną miną.
- Od kiedy
to jesteście tacy troskliwi dla takich jak ja ?- Fuknęłam podchodząc do
wybitego okna. Próbowałam zakleić je czarną folią, aby chociaż na jeden dzień
śnieg nie padał do środka. Oderwałam zębami kawałek taśmy klejącej i
przechyliłam się nad zlewem, chwilę później ciemna płachta wisiała w oknie.-
Trzyma się…- Szepnęłam wykrzywiając usta w słabym uśmiechu.
- Generalnie
gdyby wszedł tu ktoś inny niż ja najprawdopodobniej leżała byś martwa na ziemi,
a twojego kochanego buca posądzono by o morderstwo.- Zamrugałam nerwowo,
bębniąc palcami w blat. Faktycznie, ostatnią osobą która zadała mi rany był
Ethan. Nawet Bethany miała by problem z udowodnieniem jego niewinności, jeśli
tytani nie zostawili by żadnych śladów.
Przełknęłam
głośno ślinę, odwracając się do czarnowłosego przodem. Wyciągnęłam dłoń, mówiąc
pewnym głosem:
- Zacznijmy
jeszcze raz.- Uśmiechnął się łobuzersko i uścisnął rękę. Poczułam jak serce
znów przyśpiesza do maksymalnych obrotów, a mój oddech staje się płytki i
urywany. Działał na mnie jak magnes, z jakiegoś niewiadomego powodu wiedziałam,
że mogę mu zaufać, czuć się bezpiecznie w jego obecności. Nigdy nie miałam tak
bliskiego kontaktu z wrogiem. Spojrzałam na przystojną twarz srebrnookiego,
wydawał się być zamyślony i niepewny. Czyżby się wahał? Gdyby ktokolwiek
dowiedział się o sytuacji która dziś zaistniała, prawdopodobnie wplątała bym
się w niezłe kłopoty. Liam jest pełnoprawnym tytanem. Zapewne też miał by
sporo problemów.
- Mogę cię o
coś prosić?- Zapytałam wiedziona ciekawską myślą. Chłopak uniósł pytająco brew
nie puszczając mej dłoni.- Jak wygląda twoja gwiazda?- Sama nie wiem czemu
byłam tym tak bardzo zainteresowana, nigdy nie widziałam boskiego symbolu,
jednak słyszałam o nich bardzo dużo. Podobno wypala się je zaraz po
narodzinach, by zapieczętować moce małego noworodka. Im posiadacz znaku jest
starszy, tym bardziej gwiazda wchłania się pod skórę tworząc coś na kształt
średniej wielkości blizny.
- Po co ci
to wiedzieć?- Parsknął śmiechem widząc niczym nie uzasadnioną determinację na
mojej twarzy. Nic nie odpowiedziałam. Po prostu stałam wlepiając w niego
natarczywe spojrzenie.- No dobra, tylko mnie nie zjedz.- Pokazał mi język i
szybkim gestem zsunął z ramiona skórzaną kurtkę. Wzniosłam się na palce alby
lepiej widzieć jego szyję, lecz nie dostrzegłam na niej niczego godnego
zainteresowania, potem przyszła kolej na dłonie i nadgarstki. Tam również nie
znalazłam przedmiotu mojej fascynacji.
- Czego ty
się tam doszukujesz?- Spytał lekko zażenowany moim dziecinnym zachowaniem.-
Chcesz go zobaczyć czy nie?- Kiwnęłam głową przenosząc ciężar z jednej nogi na
drugą. Czarnowłosy sięgnął po skrawek koszulki, szybkim ruchem pociągnął ją w
górę. Przed oczami ukazała mi się idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa. Czułam
jak na policzkach pojawiają się piwoniowe rumieńce, wbiłam wzrok w podłogę
przygryzając dolną wargę. Usłyszałam jego cichy melodyjny śmiech.
- Żartujesz
sobie ze mnie? Nie chce mi się wierzyć, że nigdy nie widziałaś pół nagiego
mężczyzny.
-
Przeceniasz moje doświadczenie.- Odcięłam się nieśmiało podnosząc na niego
ciemnozłote tęczówki. Ponownie ugięły się pode mną kolana, przyjemne dreszcze
przesuwały się po całym ciele powodując wykwitanie jeszcze większych czerwonych
łat na policzkach.
- Szybciej
bo marznę.- Przewrócił oczami widząc jak bardzo jestem niezdecydowana i złapał
mnie za nadgarstek. Szarpnęłam się zaskoczona, ale szybko zrozumiałam o co
właściwie mu chodziło. Położył mą dłoń na wysokości swojego serca. Czułam jego
szybkie uderzenia. Krew w moich żyłach buzowała jak spieniona, rwąca rzeka, a oddech
przyśpieszał. Spojrzałam na srebrne oczy które wpatrywały się we mnie z
natarczywością. On też nie mógł złapać tchu. Przełknęłam ślinę, przesuwając
opuszkami palców w dół jego umięśnionego torsu. Odwrócił głowę w drugą stronę.
Skupiłam się na wypukłości którą poczułam pod wrażliwą skórą dłoni. Przed
oczami miałam pięcioramienny pentagram zamknięty w kole. Chciałam poczuć jego
kształt lecz zniecierpliwiony osiemnastolatek zrzucił moją rękę i szybko
założył koszulkę.
- Koniec
prezentacji.- Rzekł chłodno, łapiąc spazmatyczny oddech. Uchyliłam usta by
zapytać, czemu nie pozwolił mi dokładniej zobaczyć symbolu swojej rasy, jednak
zamiast tego jedynie szepnęłam cicho.
- Czemu tak
się dzieje?- Czarnowłosy spojrzał na mnie jak na małe, nic nierozumiejące
dziecko i uśmiechnął się delikatnie wzruszając ramionami. Podałam mu
pośpiesznie kurtkę, podchodząc do fotela na który opadłam bezwładnie. Podświadomość
tłumaczyła mi, że wcale nie interesowało mnie znamię. Chciałam ponownie poczuć
magnetyczne przyciąganie jakie pojawiało się między naszymi ciałami. Musiałam uspokoić
nerwy.
- Powinieneś
już iść.- Rzuciłam siedząc do niego tyłem.- Śpieszę się.
- Wychodzisz
z tym gburem ?- Napięta atmosfera ulotniła się równie szybko jak się pojawiła.
Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc jego dawny, łobuzerski ton.
- Nie twój
interes.
- Dobra, nie
wynikam w twoje życie seksualne.- Z pełną powagą uniósł obie dłonie w obronnym
geście. Złapałam w dłoń poduszkę i zamachnęłam się nią za siebie. Dostał prosto
w brzuch.
- Wypad
pijawko !- Krzyknęłam śmiejąc się, gdy znikał w drzwiach wraz z moim ulubionym, włochatym kawałkiem materiału.
Siemka ! :D Wrzucam dzisiaj, bo nie chce mi się czekać do następnego tygodnia xd Mam nagły przypływ weny i próbuję to jak najszybciej wykorzystać :D Wiem, że rozdział znów jest nudny i nic nie wnosi, ogólnie mówiąc jest taki "ni z dupy ni z oka" xd Dodaję na żywca bo powiem szczerze, że nie chce mi się sprawdzać. Obżeram się teraz żurkiem i sałatką mojej babci, a na dodatek mama upiekła moje ulubione ciasto, więc od nadmiaru cukru we krwi, moje myślenie zostało spowolnione i jeszcze więcej bym namieszała poprawiając te błędziory :p Następny rozdział pojawi się albo jutro, albo za tydzień :D Do zobaczenia Pingwinki :*
PS: Zapraszam do zakładki Mity, bo bez przeczytania ich zawartości możne być wam ciężko zrozumieć zachowanie Liama i Soul.
PS: Zapraszam do zakładki Mity, bo bez przeczytania ich zawartości możne być wam ciężko zrozumieć zachowanie Liama i Soul.
~June
Ej no weź nie mów tak, że rozdział jest nudny!! Bo mi się bardzo on podoba :) W sumie każdy rozdział mi się podoba, bo to Ty go piszesz :) Co do rozdziału to...Bardzo mnie on zaciekawił ^ ^ Więc zostało mi tylko czekać nn :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję :D Ja powoli tracę chęć do czytania tego co wyprodukowałam :c Jakieś te moje rozdziały są... Nijakie? Tak, to chyba dobre słowo. No cóż, już jestem w trakcie następnego więc pewnie pojawi się w sobotę, bo muszę zacząć robić sobie zapasy z tekstów żeby dotrwać do czasów w których będę mogła spokojnie coś napisać bez gonienia do szkoły, na angielski i wokal xd
Usuń~June
No to wiesz, u mnie jest tak, że czasami czytam to co piszę. Ale czasami po prostu nie chce mi się :) Taa Leniem jestem xD Wiesz sama powinnam robić zapasy z rozdziałami, jeśli prowadzę 4 blogi. Ale tylko z jednym mi to wychodzi, a z tamtymi 3 nie. ^ ^
UsuńWitam, tu Heather z land-of-grafic, gdzie zamawiałaś szablon.
OdpowiedzUsuńWylądowałam w szpitalu na długi, długi okres, musiałam wziąć urlop na czas nieokreślony, lecz bardzo możliwe, że będę mogła pobrać program graficzny na laptopa i zająć się moją kolejką, dlatego proszę zostawić tutaj ( http://szabloniarka-heather.blogspot.com/p/kolejka.html ) komentarz ''Wciąż chcę, by zrealizowano moje zamówienie / Nie chcę już szablonu, rezygnuję z zamówienia'' .
Jeśli chcesz zmienić swoje zamówienie, pisz na e-mail heatherowwa86@gmail.com , gdyż gg na tym laptopie nie posiadam.
Z góry dziękuję, to bardzo mi ułatwi sprawę. Pozdrawiam.
Jak zawsze rozdział wyszedł świetny, boski, cudowny... ehhh dużo by tego wymieniać :D Liam jest słodki :D a Ethan to idiot, buc i wgl ......... (nie chcę przeklinać) :D
OdpowiedzUsuńA widzisz Ethan to odwzorowanie mojego byłego xDD Może on nie był aż tak agresywny, ale też mu się zdarzało mnie uderzyć. Był wredny buc :c
Usuń~June