Gdy
znalazłam się za drzwiami hali odetchnęłam z ulgą. Chłód powoli opuszczał moje
ciało, a śnieg momentalnie topniał w kontakcie z rozgrzanym powietrzem. Głęboko
odetchnęłam przymykając oczy i uśmiechając się szeroko. Złapałam pierwszy z
czarnych guzików płaszcza i mocowałam się z jego rozpięciem. Dłonie nadal
miałam tak skostniałe, że każda werbalna praca przysparzała mi mnóstwo punktowego
bólu. Przygryzłam wargę wyciągając ostatnie plastikowe kółeczko z małego nacięcia
w ciemnym materiale. Szybko zarzuciłam płaszcz na ramię i jednym sprawnym
ruchem zsunęłam z głowy wełnianą czapkę. Końcówki włosów były całkowicie mokre
i przyklejały się do moich lekko zaróżowionych policzków. Chuchnęłam w dłonie i
potarłam nimi ramiona, rozglądając się w poszukiwaniu blond czupryny Ethana.
Hala była pusta, a światła lekko przygaszone. Trening musiał się niedawno
zakończyć. Uśmiechnęłam się delikatnie mrużąc oczy, miałam nadzieję, że zastanę
go w szatni pod prysznicem. Raźnie ruszyłam przed siebie w kierunku
przebieralni.
Sztuczna
trawa pod podeszwą trampek szeleściła niemiło, wydając z siebie ostrzegawcze
pomruki których nie potrafiłam zidentyfikować. Objęłam się szczelnie ramionami.
Pomimo wysokiej temperatury panującej w pomieszczeniu, czułam jak po moich
kościach rozchodzi się przenikliwy chłód. Jedna z żarówek w lampie nade mną zamrugała
złowieszczo i zgasła z trzaskiem, pozostawiając nieoświetlony obszar.
Odskoczyłam jak oparzona. Odłamki szkła spadły na ziemię tuż obok mnie.
Rozejrzałam się, kręcąc się w miejscu. Stałam na środku sztucznego boiska z
oczami otwartymi szeroko, do tego stopnia, że czułam jak boli mnie każdy nerw.
Łapałam spazmatyczne oddechy, powietrze w sali znacznie zagęściło się. Powoli
przed oczami zaczynały latać mi ciemne mroczki. Właśnie w tedy usłyszałam jej
głos. Cichy szept, który z siebie wydawała nawet nie otwierając bladych,
trupich ust napawał mnie przeraźliwym lękiem.
- To znów się zaczyna…- Czułam
jak moja klatka piersiowa coraz szybciej unosi się i opada, dłońmi szukałam
czegoś o co mogła bym się oprzeć jednak nic takiego nie było pod ręką. Cofnęłam
się kilka kroków, przełykając głośno ślinę.
- Ever?-
Zapytałam drżącym od emocji głosem. Blada zakrwawiona postać unosiła się pół
metra nad ziemią, wyciągając do mnie jedną, zmasakrowaną dłoń. Wyglądała jak
tysiąc nieszczęść, a może i jeszcze gorzej? Jej czarna, zwiewna sukienka
wyglądała na przemoczoną, tak samo jak lekko kręcone ciemno rude włosy.
Zakryłam dłonią usta, marszcząc brwi i kręcąc energicznie głową. Łzy same
spływały mi po policzkach.- Ever, kto ci to zrobił?!- Wychrypiałam cofając się
jeszcze o krok. Pod podeszwą usłyszałam trzask pękającego szkła. Zerknęłam pod
nogi. Nadeptałam na resztki żarówki która jeszcze kilka minut temu o mały włos
nie spadła mi na głowę.
Poniosłam
wzrok aby bliżej przyjrzeć się dawnej przyjaciółce. Stała tuż przede mną.
Wytrzeszczyłam oczy i ledwo powstrzymałam się od krzyku. Jej twarz była
posiniaczona, opuchnięta i zakrwawiona. Na prawym policzku widniała wycięta
ostrym narzędziem gwiazda. Spojrzałam na jej wychudzoną i bladą sylwetkę . Trzy
przepalone dziury przechodziły przez brzuch , ramię i kręgosłup. Cała była
pokaleczona i okrwawiona, lecz dopiero teraz zwróciłam uwagę na spore nacięcie
pod lewą piersią dziewczyny. Wylewała się z niego czarna maź, więc z daleka nie
dało się go dostrzec na tle sukienki. Zacisnęłam powieki, a oddech ciągle był
płytki i nierówny. Zdawało mi się, że w powietrzu nie ma już nawet grama tlenu.
- To znowu się zaczyna, Soul… Jest bliżej niż myślisz.-
Jej głos brzmiał bardziej jak bulgot wody niźli dawny melodyjny świergot za
który tak bardzo ją lubiłam. Otworzyłam oczy ostatni raz patrząc na jej martwe
usta wykrzywione w delikatnym uśmiechu. Wyciągała dłoń w moją stronę.
Szarpnęłam się do tyłu krzycząc głośno, jak opętana, przez co straciłam
równowagę i uderzyłam tyłkiem o sztuczne
podłoże boiska. Poczułam koszmarny ból w prawej dłoni, zerknęłam na nią
pospiesznie. Upadając nadziałam się na ostry fragment zbitej żarówki. Ponownie
miałam ochotę wymiotować, zamiast normalnej krwi z mej dłoni wypływała maź taka
sama jaką widziałam na ranie zmarłej przyjaciółki. Szybko przeniosłam wzrok na
miejsce w którym jeszcze chwilę temu stała. Jej blada poharatana twarz
rozmywała się w powietrzu, bujając się na boki. Poczułam ucisk między żebrami.
Ból rozszedł się po każdym nerwie jaki tylko nosiłam w swoim ciele i
promieniował w najdalsze zakamarki.
- Uciekaj, Soul… Uciekaj !- Krzyknął duch zmarłej
wyrywając najważniejszy narząd jaki tylko nosiłam w sobie. Ever zabrała ze sobą
moje wciąż bijące serce.
***
Sama nie
wiem ile czasu leżałam tak na wiecznie zielonej trawie, nie myśląc zupełnie o
tym co przed chwilą miało miejsce. Bardzo pragnęłam uchylić powieki i powiedzieć
wszystkim, że spotkałam się z duchem jednej z sióstr Shaw. Moje ciało niestety
nie reagowało na żadne komendy. Zdzierałam gardło, krzycząc wewnątrz. Zamknięta
w czarnej otchłani podświadomości. Czemu ukazała się właśnie mi? Co miała na
myśli mówiąc, że „ TO znów się zaczyna” ?
Polowania trwają cały rok, bywały miesiące w których ginęło kilka lub kilkanaście
osób, czasem wszyscy wychodzili cało, bez najmniejszych obrażeń. Co wyjątkowego mogło stać się tej zimy? Nie,
nie, nie. Ever wyraźnie powiedziała „znów”.
Czyżby wiedziała coś o czym inni nie mieli pojęcia? Nie miałam czasu zaprzątać
sobie tym głowy, musiałam z powrotem odzyskać świadomość i o wszystkim
opowiedzieć Beth.
Spróbowałam
unieść dłoń. Nawet nie czułam, że ją mam. Co więcej, nie widziałam swojego
ciała. Tak jakby przed oczami pojawiły się nagle czarne klapki. Ponownie
krzyknęłam, czując jak mój głos chrypnie z przeciążenia. Chciało mi się płakać,
jednak nawet na to nie było mnie stać, byłam do niczego. Zmobilizowałam się
cała. Zacisnęłam szczeki, mimo, że nawet ich nie czułam. Postanowiłam za
wszelka cenę się obudzić… Nie… Ja musiałam
się obudzić !
Poczułam jak
ciężka kotara zsuwa się z moich kończyn, odciążała nogi, ręce, klatkę piersiową
i głowę. Złapałam głęboki oddech i zachłysnęłam się świeżym, nasyconym przez
tlen powietrzem. Udało się! Przemyślałam szybko sytuację. Gdybym teraz nagle
otworzyła oczy a nade mną nadal wisiał by duch, prawdopodobnie z powrotem
zapadła bym w ten paraliżujący letarg. Spróbowałam zacisnąć pięści. Poczułam
pulsujące kłocie w prawej dłoni. Zacisnęłam mocniej powieki i ponownie
poruszyłam ręką. Niewygodne promieniowanie ponownie o sobie przypomniało, tym
razem dziesięć razy mocnej.
- Co robisz
głupia !- Usłyszałam jego rozżalony głos. Ethan musiał być gdzieś obok. Może
trzymał mnie w ramionach? Przypomniałam sobie o żarówce, gdybym mogła uderzyła
bym się otwartą dłonią w czoło. Pewnie odłamek szkła nadal tkwił w mojej ręce,
a ściskając ją pogłębiałam jedynie ranę i przysparzałam sobie większych
cierpień. O ile kawałek tak cienkiego przedmiotu można nazwać powodem gehenny.
Postanowiłam
uchylić powieki. Rozmazany, rażący obraz zmusił mnie do ich natychmiastowego
zamknięcia, więc niewiele myśląc uchyliłam wargi i wyszeptałam niewyraźnie.
- Co się
stało?
- Może
lepiej ty mi na to odpowiedz !- Krzyknął wyraźnie zaniepokojony blondyn.
Zmarszczyłam z niesmakiem brwi. Nie byłam na tyle głupia, żeby powiedzieć mu o
spotkaniu z duchem Ever. Nigdy by w to nie uwierzył. - Znajduję cię tu
nieprzytomną, z jakimś gównianym szkłem wbitym w dłoń na przestrzał ! Coś ty tu
robiła…- Nakręcał się coraz bardziej, jednak ostatnie słowa spuściły z niego
całe ciśnienie. Oparł się czołem o czubek mojej głowy. Uśmiechnęłam się
delikatnie gładząc go po policzku zdrową dłonią.
- Wynośmy
się stąd Ethan.- Wychrypiałam cichutko. Prawie nie poczułam gdy brał mnie w
ramiona i wynosił na burzę, szalejąca za murami sali.
***
-Więc ktoś
cię zaatakował?- Zapytał niepewnie siedząc na fotelu naprzeciw mnie. Otuliłam
się szczelniej kocem i po raz setny skinęłam głową aby odpowiedzieć na zadawane
prze niego wciąż to samo pytanie.
- Nawet
jeśli zapytasz o to ten sto pierwszy raz i tak w żaden sposób nie zmieni to mojej
wypowiedzi.- Westchnęłam lekko poirytowana.- Tak, pewnie któryś z uczniów
myślał, że mam przy sobie kasę i dał mi w łeb. Wiesz jaka jestem niekiedy „ostrożna”-
Mruknął coś w odpowiedzi i naburmuszony oparł się o zagłówek mebla. Wiedziałam,
że nie kupił tej bajeczki, ale przynajmniej udało mi się zająć go na kilka dni.
Przeciągnęłam się ziewając i prostując ścierpnięte nogi. Wysunęłam dłoń po mój
kubeczek z bohaterami bajek Walta Disneya
i wypiłam ostatni łyk chłodniej cytrynowej herbaty. Wywinęłam dolną wargę w
rozpaczy i ze smutkiem spojrzałam na puste dno.
- Puśte…-
Zmiękczyłam słodko wyraz nie zmieniając miny. Szybko wyplątałam się z koca
widząc jak Ethan podnosi się z fotela aby zaparzyć mi kolejny napój.- Mam nogi,
pójdę!-Krzyknęłam opierając zdrową dłoń o zagłówek fotela i przerzucając nadeń
nogi.
- Chyba
nigdy nie przestane podziwiać twojej gibkości.- Uśmiechnął się tajemniczo
opierając głowę na dłoni i przyglądając się mi rozmarzonymi, złotymi oczami.
Uniosłam pytająco jedną brew i poprawiłam za dużą czerwono, czarną koszulę w
nieregularną kratę która miałam na sobie.- Tyle razy widziałem co wyprawiasz w
łóżku, ale chyba nigdy nie przestane się temu dziwić.- Naciągnęłam palcem dolną
powiekę oka i pokazałam mu język. Zaśmiał się głośno, podnosząc tyłek z fotela.
Szybko złapałam kubek w dłonie i w kilku susach znalazłam się w kuchni, aby
przygotować nowy napój. Usiadłam na blacie obserwując zamieć szalejąca za
oknem. Zastanawiałam się nad słowami Ever. Jak miałam przekazać jej siostrze
wiadomość o naszym „spotkaniu”?
- O czym tak
myślisz ?- Zapytał stając między moimi rozłożonymi nogami i skubiąc ozdobne
nitki wystające z jasno jeansowych, krótkich spodenek z wysokim stanem. Przeniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się
smutno.
- O nas.-
Skłamałam gładko.- Co będzie dalej?- Zapytałam zmieniając temat. Pocałował mnie
delikatnie w usta, na których jeszcze przez dłuższy czas czułam mrowiący
dreszcz.
- Z nami?-
Upewnił się.- Prawdopodobnie, skończymy liceum, pójdziemy na studia,
zamieszkamy razem, znajdziemy pracę…- Zrobił krótką pauzę patrząc na moją mało usatysfakcjonowaną
minę.- Może potem ślub… dzieci…- Skrzywiłam się.
- Widzę, że
masz już cały plan.- Zadrwiłam odwracając głowę. Ujął mą twarz w dłonie i
obrócił w swoją stronę. Z niechęcią popatrzyłam prosto w jego wiecznie żywe
oczy.
- Nie wiem
co przeszkadza ci w założeniu normalnej rodziny, ale ze mną nie będziesz mieć
innego wyjścia. Chcę być normalny.-Mocno zaakcentował swój wybór i
przyciągną mnie do swojego torsu. Niechętnie objęłam go ramionami. Czułam jak
składa czułe pocałunki na czubku głowy i coraz mocniej przyciska moją drobną sylwetkę
do swojego ciała. Wyrwałam się i stanowczo zaprotestowałam.
- Nie
jesteśmy normalni Ethan ! Nigdy nie będziemy!- Krzyknęłam odpychając go od
siebie i zeskakując z jasnego kuchennego blatu. Gwizdek czajnika głośno prosił
o zalanie nowej herbaty gorącą wodą. Podeszłam do niego i powoli wykonywałam
operację po operacji, wiedziałam jak mój ukochany patrzy w tej chwili na
obojętność i chłód bijący od mej osoby, jednak nic nie potrafiłam poradzić na
swoje poglądy. Miałam setki, a może nawet i tysiące lat szczęśliwej przyszłości
przed sobą i nie chciałam ustatkować się tak wcześnie, wolałam brać od życia
garściami to czego potem nie będę mogła sobie wybaczyć. Chciałam tak wielu
rzeczy których później będę mogła żałować. Normalny świat nie był dla mnie.
Westchnęłam
i obróciłam się w jego stronę, zaciskał nerwowo pięści, doszukując się czegoś w
czarnych płytkach. Oparłam się plecami o ciemną sosnową szafkę.
- Czego ty
właściwie chcesz Soul ?!- Warknął nieprzyjemnie. Powoli zaczynało docierać do
mnie, że traci nad sobą kontrolę. Przygryzłam wargę przenosząc ciężar z jednej
nogi na drugą.
- Chcę żyć,
do cholery ! Nie chcę skończyć jak twoja i moja matka, pięć metrów pod ziemią w
jakimś sosnowym lasku !- Wydarłam się tak głośno, że poczułam jak gardło
pulsuje z bólu. Wreszcie wyrzuciłam to z siebie. Ethan uniósł głowę patrząc na
mnie spod rzęs. Nie było dobrze, musiałam szybko wymyślić coś żeby go uspokoić.
- Dzięki nim
żyjemy… Jak możesz mówić coś takiego gdy oddały za nas krew ?!- Teraz to on podniósł
głos. Skuliłam się lekko, lecz nie miałam zamiaru ustąpić. Nie wiem co przyszło
mi w tedy do głowy, ale z całą pewnością nie było to nic mądrego.
- Chrzanię
takie życie ! Mogłam urodzić się normalna, ale nie… Wszyscy musieli skomplikować
mi przyszłość.- Wzięłam głębszy wdech i nakręciłam się jeszcze bardziej.-Gdyby
nie one pewnie teraz był byś normalny- tak jak tego chcesz, a ja mogła bym
wyjść na spacer bez obawy, że ktoś w każdej chwili może strzelić do mnie jak do
zwierzęcia w lesie !- Wyprostowałam się unosząc głowę. Klatka piersiowa Ethana
unosiła się i opadała w zastraszającym tempie. Ugięłam delikatnie nogi gotowa
odskoczyć w każdej chwili.
Blondyn
zamachnął się niecelnie, przez co kawałek ciemnej sosnowej deski nad blatem
kuchennym połamał się i opadł z hukiem. Złapałam go z koszulkę i z całą siłą
rzuciłam na podłogę.
- Wynoś się
stąd nim zdemolujesz mi dom.- Warknęłam tuż przy jego uchu. Na szczęście i nieszczęście
dla samych siebie, oboje byliśmy już dorosłymi Lykanami. Byłam silniejsza niż
przeciętna kobieta, nawet kulturystka. To samo tyczyło się Ethana. Gdy byliśmy
dziećmi co raz jedno z nas w zabawie robiło sobie krzywdę, zdawałam sobie
sprawę, że pewnego dnia ciosy które zada mi przeciwnik nie będą zadane przez
przypadek.
Poczułam jak coś ostrego zaciska się na moim gardle. Uderzyłam głowa o posadzkę tak mocno,
że na chwilę obraz rozmył mi się przed oczami. Blondyn już nie panował nad
sobą. Przed oczami widziałam rozwścieczoną bestię, z której gardła wydobywał
się dziki charkot. Zepchnęłam ją z siebie i uderzyłam łokciem między żebra.
Czarny wilk zawył przeciągle kuląc się i obnażając białe kły.
- Wynoś się
Ethan !- Krzyknęłam ponawiając cios. Kłapnął groźnie zębami i podniósł się z
podłogi. Wskazałam palcem na drzwi. Machnął łbem w tył i zerknął we wskazywanym
przeze mnie kierunku, ponownie spojrzał na mnie, a następnie rozpędził się. W
ostatniej chwili zdążyłam zasłonić oczy. Odłamki szkła uderzyły w ramiona,
bezlitośnie tnąc skórę i pozostawiając głębokie rany.
- Zajebiście…
Zwracasz mi za okno kretynie !- Wydarłam się za nim patrząc na wyrządzone
szkody. Uderzyłam się otwarta dłonią w czoło i oparłam łokciami o blat na
którym nie było odłamków. Po chwili drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem
wpuszczając do środka lodowate powietrze. Odwróciłam się gwałtownie,
przygotowana do ataku ze strony, jak się spodziewałam Ethana. Stałam osłupiała
mogąc wydusić z siebie jedynie:
- A co ty tu…?
- A co ty tu…?
No dobra, mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za takie... coś xD Chciałam troszkę ożywić akcję między naszą "kochającą się parą" :p Myślę, że i tak już wiecie kto wbił do mieszkania naszej głównej bohaterki, żadna tajemnica xd Od razu mówię, że rozdzialik wrzucam na żywca bo jestem ciekawa waszych opinii :D Wszelkie błędy macie mi OD RAZU zgłaszać w komentach :D
PS: Zachęcam do przesłuchania sound tracka bo w następnych rozdziałach będziecie zmuszeni go znieść, żeby ogarnąć klimat :p
noo, powiem Ci, że fajny rozdzialik :D Akcja posunęła się trochę do przodu , a ten moment pojawienia się ducha i jak wyrwała jej serce to aż mnie zabolało:D Jestem strasznie wrażliwa na takie rzeczy :D Czekam na nexta i pozdrawiam Cie serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńW ten moment z duchem powiem szczerze, że się wczułam... Tata wchodzi do pokoju a ja jakieś przestraszone miny do kompa strzelam xD
UsuńNastępny rozdział pewnie za tydzień :D A jak podobają się powiększone Avatarki? (O ile wgl zwróciłaś na to uwagę xD)
~June
Nie no rozdział mi się podoba :) Najbardziej to mi się podobał moment z "kłótnią" pary :D Bosz jak ja kocham takie klimaty z kłótniami, zabijania itp :D Więc czekam nn :*
OdpowiedzUsuńPs. Jeszcze raz dziękuje za radę na moim blogu :) Wiesz bd się starała tego stosować, tylko nie aż tak bardzo znam się na tych klimatach, po prostu chciałam zb czy dam radę :) Taa..piszę 4 blogi i mam 2 z polaka -.- bosz :D Pozdrawiam :*
Hehe, ja z polaka 6 :p Styl pisania wyrabia się nie tylko podczas samego "skrobania na papierze", ale także gdy dużo czytasz :D kiedyś dodam zdjęcia mojej biblioteki xD Chyba byście się przestraszyły :p
Usuń~June
Nie no wiesz sama dużo czytam, a najbardziej o wampirach, wilkach, upadłych i wgl :) Więc dzięki książką lepiej piszę :D Serio? o.O Aż tak dużo tego masz?! O.O Wow :D
UsuńMam przy łóżku takie 4 ogromne półki gipsowe na których stoi... *liczy* dokładnie 116 książek, wszystkie przeczytałam. A do tego na dole w gabinecie mojego taty stoi pewnie kolejne 60-70. Teraz zaczęłam wypożyczać bo majątek by na te książki poszedł xD Jeśli chciała byś, żebym ci jakieś poleciła to pisz do mnie maila(frozen.natalie@gmail.com) lub na gg (40158735). Częściej jestem na gg więc polecam tam mnie łapać :p
Usuń~June
Hmmm.... ciekawe kto to.. Ale się już domyślam, pewnie jej nowy "kolega" :D Ale kłótnia z Ethanem..mega!!!!! Ale wredota jedna, bije dziewczyne, frajer! :D Ale nie ogarniam tego momentu z duchem ;) Wyrwała jej serce? Ale, że dosłownie? *.* O lolciu, to musiało boleć xD
OdpowiedzUsuńDosłownie, dosłownie :D W tym rozdziale pokazałam jak bardzo mam narąbane pod deklem O.o Soul miała "wrażenie", że Ever wyrywa jej serce, czuła ten ból itd. Taka jak by iluzja... może przywidzenie.
Usuń~June