sobota, 30 marca 2013

4. Nienormalna



Gdy znalazłam się za drzwiami hali odetchnęłam z ulgą. Chłód powoli opuszczał moje ciało, a śnieg momentalnie topniał w kontakcie z rozgrzanym powietrzem. Głęboko odetchnęłam przymykając oczy i uśmiechając się szeroko. Złapałam pierwszy z czarnych guzików płaszcza i mocowałam się z jego rozpięciem. Dłonie nadal miałam tak skostniałe, że każda werbalna praca przysparzała mi mnóstwo punktowego bólu. Przygryzłam wargę wyciągając ostatnie plastikowe kółeczko z małego nacięcia w ciemnym materiale. Szybko zarzuciłam płaszcz na ramię i jednym sprawnym ruchem zsunęłam z głowy wełnianą czapkę. Końcówki włosów były całkowicie mokre i przyklejały się do moich lekko zaróżowionych policzków. Chuchnęłam w dłonie i potarłam nimi ramiona, rozglądając się w poszukiwaniu blond czupryny Ethana. Hala była pusta, a światła lekko przygaszone. Trening musiał się niedawno zakończyć. Uśmiechnęłam się delikatnie mrużąc oczy, miałam nadzieję, że zastanę go w szatni pod prysznicem. Raźnie ruszyłam przed siebie w kierunku przebieralni.
Sztuczna trawa pod podeszwą trampek szeleściła niemiło, wydając z siebie ostrzegawcze pomruki których nie potrafiłam zidentyfikować. Objęłam się szczelnie ramionami. Pomimo wysokiej temperatury panującej w pomieszczeniu, czułam jak po moich kościach rozchodzi się przenikliwy chłód. Jedna z żarówek w lampie nade mną zamrugała złowieszczo i zgasła z trzaskiem, pozostawiając nieoświetlony obszar. Odskoczyłam jak oparzona. Odłamki szkła spadły na ziemię tuż obok mnie. Rozejrzałam się, kręcąc się w miejscu. Stałam na środku sztucznego boiska z oczami otwartymi szeroko, do tego stopnia, że czułam jak boli mnie każdy nerw. Łapałam spazmatyczne oddechy, powietrze w sali znacznie zagęściło się. Powoli przed oczami zaczynały latać mi ciemne mroczki. Właśnie w tedy usłyszałam jej głos. Cichy szept, który z siebie wydawała nawet nie otwierając bladych, trupich ust napawał mnie przeraźliwym lękiem.
- To znów się zaczyna…- Czułam jak moja klatka piersiowa coraz szybciej unosi się i opada, dłońmi szukałam czegoś o co mogła bym się oprzeć jednak nic takiego nie było pod ręką. Cofnęłam się kilka kroków, przełykając głośno ślinę.
- Ever?- Zapytałam drżącym od emocji głosem. Blada zakrwawiona postać unosiła się pół metra nad ziemią, wyciągając do mnie jedną, zmasakrowaną dłoń. Wyglądała jak tysiąc nieszczęść, a może i jeszcze gorzej? Jej czarna, zwiewna sukienka wyglądała na przemoczoną, tak samo jak lekko kręcone ciemno rude włosy. Zakryłam dłonią usta, marszcząc brwi i kręcąc energicznie głową. Łzy same spływały mi po policzkach.- Ever, kto ci to zrobił?!- Wychrypiałam cofając się jeszcze o krok. Pod podeszwą usłyszałam trzask pękającego szkła. Zerknęłam pod nogi. Nadeptałam na resztki żarówki która jeszcze kilka minut temu o mały włos nie spadła mi na głowę.
Poniosłam wzrok aby bliżej przyjrzeć się dawnej przyjaciółce. Stała tuż przede mną. Wytrzeszczyłam oczy i ledwo powstrzymałam się od krzyku. Jej twarz była posiniaczona, opuchnięta i zakrwawiona. Na prawym policzku widniała wycięta ostrym narzędziem gwiazda. Spojrzałam na jej wychudzoną i bladą sylwetkę . Trzy przepalone dziury przechodziły przez brzuch , ramię i kręgosłup. Cała była pokaleczona i okrwawiona, lecz dopiero teraz zwróciłam uwagę na spore nacięcie pod lewą piersią dziewczyny. Wylewała się z niego czarna maź, więc z daleka nie dało się go dostrzec na tle sukienki. Zacisnęłam powieki, a oddech ciągle był płytki i nierówny. Zdawało mi się, że w powietrzu nie ma już nawet grama tlenu.
- To znowu się zaczyna, Soul… Jest bliżej niż myślisz.- Jej głos brzmiał bardziej jak bulgot wody niźli dawny melodyjny świergot za który tak bardzo ją lubiłam. Otworzyłam oczy ostatni raz patrząc na jej martwe usta wykrzywione w delikatnym uśmiechu. Wyciągała dłoń w moją stronę. Szarpnęłam się do tyłu krzycząc głośno, jak opętana, przez co straciłam równowagę i uderzyłam  tyłkiem o sztuczne podłoże boiska. Poczułam koszmarny ból w prawej dłoni, zerknęłam na nią pospiesznie. Upadając nadziałam się na ostry fragment zbitej żarówki. Ponownie miałam ochotę wymiotować, zamiast normalnej krwi z mej dłoni wypływała maź taka sama jaką widziałam na ranie zmarłej przyjaciółki. Szybko przeniosłam wzrok na miejsce w którym jeszcze chwilę temu stała. Jej blada poharatana twarz rozmywała się w powietrzu, bujając się na boki. Poczułam ucisk między żebrami. Ból rozszedł się po każdym nerwie jaki tylko nosiłam w swoim ciele i promieniował w najdalsze zakamarki.
- Uciekaj, Soul… Uciekaj !- Krzyknął duch zmarłej wyrywając najważniejszy narząd jaki tylko nosiłam w sobie. Ever zabrała ze sobą moje wciąż bijące serce.
***
Sama nie wiem ile czasu leżałam tak na wiecznie zielonej trawie, nie myśląc zupełnie o tym co przed chwilą miało miejsce. Bardzo pragnęłam uchylić powieki i powiedzieć wszystkim, że spotkałam się z duchem jednej z sióstr Shaw. Moje ciało niestety nie reagowało na żadne komendy. Zdzierałam gardło, krzycząc wewnątrz. Zamknięta w czarnej otchłani podświadomości. Czemu ukazała się właśnie mi? Co miała na myśli mówiąc, że „ TO znów się zaczyna” ? Polowania trwają cały rok, bywały miesiące w których ginęło kilka lub kilkanaście osób, czasem wszyscy wychodzili cało, bez najmniejszych obrażeń.  Co wyjątkowego mogło stać się tej zimy? Nie, nie, nie. Ever wyraźnie powiedziała „znów”. Czyżby wiedziała coś o czym inni nie mieli pojęcia? Nie miałam czasu zaprzątać sobie tym głowy, musiałam z powrotem odzyskać świadomość i o wszystkim opowiedzieć Beth.
Spróbowałam unieść dłoń. Nawet nie czułam, że ją mam. Co więcej, nie widziałam swojego ciała. Tak jakby przed oczami pojawiły się nagle czarne klapki. Ponownie krzyknęłam, czując jak mój głos chrypnie z przeciążenia. Chciało mi się płakać, jednak nawet na to nie było mnie stać, byłam do niczego. Zmobilizowałam się cała. Zacisnęłam szczeki, mimo, że nawet ich nie czułam. Postanowiłam za wszelka cenę się obudzić… Nie… Ja musiałam się obudzić !
Poczułam jak ciężka kotara zsuwa się z moich kończyn, odciążała nogi, ręce, klatkę piersiową i głowę. Złapałam głęboki oddech i zachłysnęłam się świeżym, nasyconym przez tlen powietrzem. Udało się! Przemyślałam szybko sytuację. Gdybym teraz nagle otworzyła oczy a nade mną nadal wisiał by duch, prawdopodobnie z powrotem zapadła bym w ten paraliżujący letarg. Spróbowałam zacisnąć pięści. Poczułam pulsujące kłocie w prawej dłoni. Zacisnęłam mocniej powieki i ponownie poruszyłam ręką. Niewygodne promieniowanie ponownie o sobie przypomniało, tym razem dziesięć razy mocnej.
- Co robisz głupia !- Usłyszałam jego rozżalony głos. Ethan musiał być gdzieś obok. Może trzymał mnie w ramionach? Przypomniałam sobie o żarówce, gdybym mogła uderzyła bym się otwartą dłonią w czoło. Pewnie odłamek szkła nadal tkwił w mojej ręce, a ściskając ją pogłębiałam jedynie ranę i przysparzałam sobie większych cierpień. O ile kawałek tak cienkiego przedmiotu można nazwać powodem gehenny.
Postanowiłam uchylić powieki. Rozmazany, rażący obraz zmusił mnie do ich natychmiastowego zamknięcia, więc niewiele myśląc uchyliłam wargi i wyszeptałam niewyraźnie.
- Co się stało?
- Może lepiej ty mi na to odpowiedz !- Krzyknął wyraźnie zaniepokojony blondyn. Zmarszczyłam z niesmakiem brwi. Nie byłam na tyle głupia, żeby powiedzieć mu o spotkaniu z duchem Ever. Nigdy by w to nie uwierzył. - Znajduję cię tu nieprzytomną, z jakimś gównianym szkłem wbitym w dłoń na przestrzał ! Coś ty tu robiła…- Nakręcał się coraz bardziej, jednak ostatnie słowa spuściły z niego całe ciśnienie. Oparł się czołem o czubek mojej głowy. Uśmiechnęłam się delikatnie gładząc go po policzku zdrową dłonią.
- Wynośmy się stąd Ethan.- Wychrypiałam cichutko. Prawie nie poczułam gdy brał mnie w ramiona i wynosił na burzę, szalejąca za murami sali.
***
-Więc ktoś cię zaatakował?- Zapytał niepewnie siedząc na fotelu naprzeciw mnie. Otuliłam się szczelniej kocem i po raz setny skinęłam głową aby odpowiedzieć na zadawane prze niego wciąż to samo pytanie.
- Nawet jeśli zapytasz o to ten sto pierwszy raz  i tak w żaden sposób nie zmieni to mojej wypowiedzi.- Westchnęłam lekko poirytowana.- Tak, pewnie któryś z uczniów myślał, że mam przy sobie kasę i dał mi w łeb. Wiesz jaka jestem niekiedy „ostrożna”- Mruknął coś w odpowiedzi i naburmuszony oparł się o zagłówek mebla. Wiedziałam, że nie kupił tej bajeczki, ale przynajmniej udało mi się zająć go na kilka dni. Przeciągnęłam się ziewając i prostując ścierpnięte nogi. Wysunęłam dłoń po mój kubeczek z bohaterami bajek Walta Disneya i wypiłam ostatni łyk chłodniej cytrynowej herbaty. Wywinęłam dolną wargę w rozpaczy i ze smutkiem spojrzałam na puste dno.
- Puśte…- Zmiękczyłam słodko wyraz nie zmieniając miny. Szybko wyplątałam się z koca widząc jak Ethan podnosi się z fotela aby zaparzyć mi kolejny napój.- Mam nogi, pójdę!-Krzyknęłam opierając zdrową dłoń o zagłówek fotela i przerzucając nadeń nogi.
- Chyba nigdy nie przestane podziwiać twojej gibkości.- Uśmiechnął się tajemniczo opierając głowę na dłoni i przyglądając się mi rozmarzonymi, złotymi oczami. Uniosłam pytająco jedną brew i poprawiłam za dużą czerwono, czarną koszulę w nieregularną kratę która miałam na sobie.- Tyle razy widziałem co wyprawiasz w łóżku, ale chyba nigdy nie przestane się temu dziwić.- Naciągnęłam palcem dolną powiekę oka i pokazałam mu język. Zaśmiał się głośno, podnosząc tyłek z fotela. Szybko złapałam kubek w dłonie i w kilku susach znalazłam się w kuchni, aby przygotować nowy napój. Usiadłam na blacie obserwując zamieć szalejąca za oknem. Zastanawiałam się nad słowami Ever. Jak miałam przekazać jej siostrze wiadomość o naszym „spotkaniu”?
- O czym tak myślisz ?- Zapytał stając między moimi rozłożonymi nogami i skubiąc ozdobne nitki wystające z jasno jeansowych, krótkich spodenek z wysokim stanem.  Przeniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się smutno.
- O nas.- Skłamałam gładko.- Co będzie dalej?- Zapytałam zmieniając temat. Pocałował mnie delikatnie w usta, na których jeszcze przez dłuższy czas czułam mrowiący dreszcz.
- Z nami?- Upewnił się.- Prawdopodobnie, skończymy liceum, pójdziemy na studia, zamieszkamy razem, znajdziemy pracę…- Zrobił krótką pauzę patrząc na moją mało usatysfakcjonowaną minę.- Może potem ślub… dzieci…- Skrzywiłam się.
- Widzę, że masz już cały plan.- Zadrwiłam odwracając głowę. Ujął mą twarz w dłonie i obrócił w swoją stronę. Z niechęcią popatrzyłam prosto w jego wiecznie żywe oczy.
- Nie wiem co przeszkadza ci w założeniu normalnej rodziny, ale ze mną nie będziesz mieć innego wyjścia. Chcę być normalny.-Mocno zaakcentował swój wybór i przyciągną mnie do swojego torsu. Niechętnie objęłam go ramionami. Czułam jak składa czułe pocałunki na czubku głowy i coraz mocniej przyciska moją drobną sylwetkę do swojego ciała. Wyrwałam się i stanowczo zaprotestowałam.
- Nie jesteśmy normalni Ethan ! Nigdy nie będziemy!- Krzyknęłam odpychając go od siebie i zeskakując z jasnego kuchennego blatu. Gwizdek czajnika głośno prosił o zalanie nowej herbaty gorącą wodą. Podeszłam do niego i powoli wykonywałam operację po operacji, wiedziałam jak mój ukochany patrzy w tej chwili na obojętność i chłód bijący od mej osoby, jednak nic nie potrafiłam poradzić na swoje poglądy. Miałam setki, a może nawet i tysiące lat szczęśliwej przyszłości przed sobą i nie chciałam ustatkować się tak wcześnie, wolałam brać od życia garściami to czego potem nie będę mogła sobie wybaczyć. Chciałam tak wielu rzeczy których później będę mogła żałować. Normalny świat nie był dla mnie.
Westchnęłam i obróciłam się w jego stronę, zaciskał nerwowo pięści, doszukując się czegoś w czarnych płytkach. Oparłam się plecami o ciemną sosnową szafkę.
- Czego ty właściwie chcesz Soul ?!- Warknął nieprzyjemnie. Powoli zaczynało docierać do mnie, że traci nad sobą kontrolę. Przygryzłam wargę przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą.
- Chcę żyć, do cholery ! Nie chcę skończyć jak twoja i moja matka, pięć metrów pod ziemią w jakimś sosnowym lasku !- Wydarłam się tak głośno, że poczułam jak gardło pulsuje z bólu. Wreszcie wyrzuciłam to z siebie. Ethan uniósł głowę patrząc na mnie spod rzęs. Nie było dobrze, musiałam szybko wymyślić coś żeby go uspokoić.
- Dzięki nim żyjemy… Jak możesz mówić coś takiego gdy oddały za nas krew ?!- Teraz to on podniósł głos. Skuliłam się lekko, lecz nie miałam zamiaru ustąpić. Nie wiem co przyszło mi w tedy do głowy, ale z całą pewnością nie było to nic mądrego.
- Chrzanię takie życie ! Mogłam urodzić się normalna, ale nie… Wszyscy musieli skomplikować mi przyszłość.- Wzięłam głębszy wdech i nakręciłam się jeszcze bardziej.-Gdyby nie one pewnie teraz był byś normalny- tak jak tego chcesz, a ja mogła bym wyjść na spacer bez obawy, że ktoś w każdej chwili może strzelić do mnie jak do zwierzęcia w lesie !- Wyprostowałam się unosząc głowę. Klatka piersiowa Ethana unosiła się i opadała w zastraszającym tempie. Ugięłam delikatnie nogi gotowa odskoczyć w każdej chwili.
Blondyn zamachnął się niecelnie, przez co kawałek ciemnej sosnowej deski nad blatem kuchennym połamał się i opadł z hukiem. Złapałam go z koszulkę i z całą siłą rzuciłam na podłogę.
- Wynoś się stąd nim zdemolujesz mi dom.- Warknęłam tuż przy jego uchu. Na szczęście i nieszczęście dla samych siebie, oboje byliśmy już dorosłymi Lykanami. Byłam silniejsza niż przeciętna kobieta, nawet kulturystka. To samo tyczyło się Ethana. Gdy byliśmy dziećmi co raz jedno z nas w zabawie robiło sobie krzywdę, zdawałam sobie sprawę, że pewnego dnia ciosy które zada mi przeciwnik nie będą zadane przez przypadek.
Poczułam jak coś ostrego zaciska się na moim gardle. Uderzyłam głowa o posadzkę tak mocno, że na chwilę obraz rozmył mi się przed oczami. Blondyn już nie panował nad sobą. Przed oczami widziałam rozwścieczoną bestię, z której gardła wydobywał się dziki charkot. Zepchnęłam ją z siebie i uderzyłam łokciem między żebra. Czarny wilk zawył przeciągle kuląc się i obnażając białe kły.
- Wynoś się Ethan !- Krzyknęłam ponawiając cios. Kłapnął groźnie zębami i podniósł się z podłogi. Wskazałam palcem na drzwi. Machnął łbem w tył i zerknął we wskazywanym przeze mnie kierunku, ponownie spojrzał na mnie, a następnie rozpędził się. W ostatniej chwili zdążyłam zasłonić oczy. Odłamki szkła uderzyły w ramiona, bezlitośnie tnąc skórę i pozostawiając głębokie rany.
- Zajebiście… Zwracasz mi za okno kretynie !- Wydarłam się za nim patrząc na wyrządzone szkody. Uderzyłam się otwarta dłonią w czoło i oparłam łokciami o blat na którym nie było odłamków. Po chwili drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem wpuszczając do środka lodowate powietrze. Odwróciłam się gwałtownie, przygotowana do ataku ze strony, jak się spodziewałam Ethana. Stałam osłupiała mogąc wydusić z siebie jedynie:
- A co ty tu…?
 No dobra, mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za takie... coś xD Chciałam troszkę ożywić akcję między naszą "kochającą się parą" :p Myślę, że i tak już wiecie kto wbił do mieszkania naszej głównej bohaterki, żadna tajemnica xd Od razu mówię, że  rozdzialik wrzucam na żywca bo jestem ciekawa waszych opinii :D Wszelkie błędy macie mi OD RAZU zgłaszać w komentach :D

PS: Zachęcam do przesłuchania sound tracka bo w następnych rozdziałach będziecie zmuszeni go znieść, żeby ogarnąć klimat :p

8 komentarzy:

  1. noo, powiem Ci, że fajny rozdzialik :D Akcja posunęła się trochę do przodu , a ten moment pojawienia się ducha i jak wyrwała jej serce to aż mnie zabolało:D Jestem strasznie wrażliwa na takie rzeczy :D Czekam na nexta i pozdrawiam Cie serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten moment z duchem powiem szczerze, że się wczułam... Tata wchodzi do pokoju a ja jakieś przestraszone miny do kompa strzelam xD
      Następny rozdział pewnie za tydzień :D A jak podobają się powiększone Avatarki? (O ile wgl zwróciłaś na to uwagę xD)
      ~June

      Usuń
  2. Nie no rozdział mi się podoba :) Najbardziej to mi się podobał moment z "kłótnią" pary :D Bosz jak ja kocham takie klimaty z kłótniami, zabijania itp :D Więc czekam nn :*
    Ps. Jeszcze raz dziękuje za radę na moim blogu :) Wiesz bd się starała tego stosować, tylko nie aż tak bardzo znam się na tych klimatach, po prostu chciałam zb czy dam radę :) Taa..piszę 4 blogi i mam 2 z polaka -.- bosz :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, ja z polaka 6 :p Styl pisania wyrabia się nie tylko podczas samego "skrobania na papierze", ale także gdy dużo czytasz :D kiedyś dodam zdjęcia mojej biblioteki xD Chyba byście się przestraszyły :p
      ~June

      Usuń
    2. Nie no wiesz sama dużo czytam, a najbardziej o wampirach, wilkach, upadłych i wgl :) Więc dzięki książką lepiej piszę :D Serio? o.O Aż tak dużo tego masz?! O.O Wow :D

      Usuń
    3. Mam przy łóżku takie 4 ogromne półki gipsowe na których stoi... *liczy* dokładnie 116 książek, wszystkie przeczytałam. A do tego na dole w gabinecie mojego taty stoi pewnie kolejne 60-70. Teraz zaczęłam wypożyczać bo majątek by na te książki poszedł xD Jeśli chciała byś, żebym ci jakieś poleciła to pisz do mnie maila(frozen.natalie@gmail.com) lub na gg (40158735). Częściej jestem na gg więc polecam tam mnie łapać :p
      ~June

      Usuń
  3. Hmmm.... ciekawe kto to.. Ale się już domyślam, pewnie jej nowy "kolega" :D Ale kłótnia z Ethanem..mega!!!!! Ale wredota jedna, bije dziewczyne, frajer! :D Ale nie ogarniam tego momentu z duchem ;) Wyrwała jej serce? Ale, że dosłownie? *.* O lolciu, to musiało boleć xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosłownie, dosłownie :D W tym rozdziale pokazałam jak bardzo mam narąbane pod deklem O.o Soul miała "wrażenie", że Ever wyrywa jej serce, czuła ten ból itd. Taka jak by iluzja... może przywidzenie.
      ~June

      Usuń