Nim jeszcze
dzwonek zadzwonił, odsunęłam swoje krzesło i przeszłam między ławkami. Stary
Hayes nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Uczniowie też nie zareagowali. Uśmiechnęłam
się triumfalnie i otworzyłam drzwi idealnie zgrywając się z brzęczeniem
dzwonka. Korytarz powoli zapełniał się, a zamki w szafkach zgrzytały radośnie,
wszystko to dopełniały krzyki i wrzawa oznaczająca dobry nastrój większości
uczniów. Skrzywiłam się. Od tego harmidru pękała mi głowa, ale jakoś musiałam
wytrzymać najbliższe piętnaście minut. Otworzyłam swoją szafkę. Wypadł z niej
drobny zwitek blado żółtego papieru. Pomyślałam o Ethanie. Uśmiech wystąpił mi
na twarz gdy podnosiłam zmiętą karteczkę. Ostrożnie rozprostowałam jej rogi i
pobieżnie zbadałam tekst wzrokiem.
„Słońce, dbaj o
siebie.
Dziś cały dzień mam
treningi, więc zwalniają mnie z lekcji. Spotkamy się dopiero na obiedzie.
Czekaj na mnie przy naszym stoliku. Dokończymy potem to co zaczęliśmy przy
schodach. Mam nadzieję, że nie będziesz bardzo ubolewać nad stratą lekcji z
Panią Tucker?”
Oblizałam
wargi i rozpromieniłam się jeszcze bardziej. Ethan doskonale rozumiał moje
potrzeby. Byliśmy przecież tacy sami. Wszystkiego pragnęliśmy dziesięć razy
mocniej niż inni, wszystko bardziej przeżywaliśmy. Jesteśmy nieśmiertelnymi Lykanami(przyp. aut. Lykan to inaczej
wilkołak) i nic nie może tego zmienić.
Przypomniałam
sobie gdy po raz pierwszy dowiedziałam się o rozpoczęciu przemiany. Zrobiłam w
tedy coś, czego nigdy sobie nie wybaczę. Przymknęłam oczy i oparłam czoło o
chłodną stalową szafkę. Myślami uciekłam do swoich najgorszych wspomnień.
-Mamo !- Krzyczała mała ciemnowłosa
dziewczynka.- Boli mnie brzuch.- Pociągnęła swoją drobną rączką za skrawek
zielonej bluzki. Wysoka, szczupła kobieta, której włosy przypominały kolorem,
zdrową skorupkę włoskiego orzecha, odwróciła się od wypełnionego pianą zlewu i
kucnęła przy dziecku. Wytarła dłonie o fartuszek i ucałowała córkę w czoło.
- Nie przejmuj się Aniołku. Zaraz znajdę
krople miętowe.- Podniosła się i podeszła wolnym krokiem do apteczki.
Przekładała opakowania jedno po drugim. Wyciągnęła z szafki małą buteleczkę z
zieloną etykietką.- O, już znalazłam…- Odwróciła się i zamarła. Flakonik z
lekarstwem uderzył o szarą glazurę z hukiem, rozbryzgując się na maleńkie
kawałeczki. Zasłoniła dłonią usta, patrząc jak jej dziecko leży na podłodze
wypluwając karminową ciecz.
- Soul !- Krzyknęła przeraźliwie i upadła na
kolana przy małej brunetce. Z jej oczu pociekły gorzkie łzy. Dziewczynka
wykrzywiała się na wszystkie strony pod nienaturalnym kątem. W całym domu słychać
było chrzęst łamanych kości, który zlewał się w jedną całość z krzykami i
szlochem starszej kobiety. Dziecko opadło bezwładnie na podłogę, a z jej skóry
zaczęły wyrastać śnieżnobiałe gęste włosy. Paznokcie przekształciły się w
pazury, a twarz wyciągnęła się i uformowała w kształt wilczego pyska.
Wszystko trwało ledwie trzy minuty. Przed
przerażoną i opuchniętą od płaczu kobietą, w kałuży krwi, leżała bestia.
Wyciągnęła roztrzęsioną dłoń w stronę zwierzęcia."
Dalej pamiętałam
jedynie urywki, wyrwane z filmu kadry. Kałuża krwi. Niepohamowany głód.
Przerażona twarz matki. Martwe ciało rodzicielki.
Z
karmelowych oczu popłynęły łzy. Zacisnęłam roztrzęsione dłonie na chłodnej stalowej szafce, oparłam się o nią
czołem.
- Trudny
dzień?- Usłyszałam za plecami kobiecy głos. Rozpoznałam Stephanie. Blondynkę o
głębokich, czarnych jak noc, oczach. Była wyższa ode mnie o kilka centymetrów i
odrobinę mniej umięśniona. Jej wiecznie potargane, krótkie włosy dodawały
pewności siebie i chłodu, który promieniował od niej na odległość
kilometra.
- Nie ma
tragedii.- Rzuciłam krótko nie odwracając się w jej stronę. Wzięłam do ręki
czarno-czerwony brulion i włożyłam go do ciemnej skórzanej torby. Zatrzasnęłam
drzwiczki i nawet nie patrząc na stojącą za moimi plecami dziewczynę, ruszyłam
prosto korytarzem.
- Czyżby coś
się stało?- Pojawiła się przede mną nie wiadomo skąd. Zatrzymałam się
gwałtownie wciągając ze świstem powietrze, krew zabulgotała mi w żyłach, a
źrenice zwęziły się doprowadzając do nieprzyjemnych dreszczy.
- Zejdź mi z
drogi.- Warknęłam patrząc na jej drwiący uśmiech. Uwielbiała działać mi na
nerwy.
- Nie możesz
sama mnie ominąć?- Zadzwonił dzwonek. Korytarz opustoszał w kilkadziesiąt
sekund. Stephanie dalej stała naprzeciw, mierząc mnie dokładnie wzrokiem.
Zadrżały mi wargi, a z ust wydobył się mimowolny warkot.- Jesteś jak zwierzę.-
Zaśmiała się robiąc krok w bok.- Droga wolna. Idź.- Zmierzyłam ją wzrokiem i
ruszyłam niepewnie przed siebie.
Poczułam na
nadgarstku jej silny uścisk. Jęknęłam, a moje ciało przeszyły lodowate
dreszcze. Upadłam na kolana.
- Jesteście
żałośni.- Prychnęła i puściła rękę. Powoli ruszyła w sobie tylko znanym
kierunku.
***
Z łzami w
oczach szłam przez pusty korytarz, wszyscy uczniowie już dawno byli w klasach.
Trzymałam sztywno dłonią czerwone, żarzące się znamię na nadgarstku. Ból
rozchodził się promieniście po całym ciele. Chwiałam się. W końcu nie mogłam
iść, oparłam się zrezygnowana o białą ścianę i osunęłam się na linoleum.
Wcisnęłam głowę między kolana i spazmatycznie wciągnęłam powietrze do płuc.
Czułam jej dotyk na swojej skórze, wżerał się w nią i palił każdy nerw, każdą
żyłę.
- Cholera
jasna !- Krzyknęłam mocniej przyciskając głowę do nóg i napinając wszystkie
mięśnie.
- Boże
Święty ! Soul, wszystko dobrze?- Usłyszałam miękki głos przy swoim uchu. Chwile
później szczupłe ramiona oplotły się wokół mych barków. Poczułam kojące ciepło
rozchodzące się po całym odrętwiałym ciele.
- Beth?-
Zapytałam łamiącym się głosem.
- Jestem tu…
Powiedz co się stało.- Rudowłosa dalej obejmowała mnie, przekazując całe swoje
ciepło i spokój.
- Stephanie…-
Zaczęłam, a ból ponownie powrócił nie dając skupić się na odpowiedzi.
Krzyknęłam otwierając oczy i dygocząc na całym ciele.
- Soul !-
Usłyszałam jak mnie woła. To była ostatnia rzecz jaką udało mi się
zarejestrować.
Przepraszam, że dziś tak krótko, ale nie chciałam zdradzać wam całej tajemnicy związanej z końcowym zachowaniem głównej bohaterki. Myślę, że jeśli przestudiujecie zakładkę "Mity" odrobinę rozjaśnicie sobie to całe zamieszanie :D Do następnego, Pingwinki :*
Wow...dziewczyno chciałabym mieć taki talent do pisania jak ty o.O Na prawdę. Po prostu jak to się czyta to aż chce się więcej, więcej i więcej :) Zazdroszczę cie tego, że potrafisz TAK dobrze pisać :) Rozdział jest przecudowny a nawet zajebisty ^ ^ Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńHehe :D Dziękuję, kochana :* Ja nie piszę aż tak dobrze :p jak byś widziała co wychodzi spod "pióra" Yashy *.* Ehhh cudo :p następny rozdzialik za tydzień :D
Usuń~Frozen
świetny rozdział, tylko szkoda , że taki krótki :< Zgadzam się z Angie Maslow piszesz po prostu genialnie :) Yasha-chan tak samo z resztą, obydwie jesteście w tym świetne! :*
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać kolejnego rozdziału ^^ buźka ;*
Dziękuję :* Jesteś kochana :3 Wiem ,że króciutko ale jakoś tak wyszło :p Już się biorę za kolejny więc pewnie jutro dodam nową notkę, żeby móc świętować rodzinną Wielkanoc bez klawiatury pod ręką :p
Usuń~Frozen
Oddasz mi trochę swojego talentu? Plissss !!!!
OdpowiedzUsuńPiszesz kurde zajebiście!! Sama bym tak chciała pisać, ale niestety... za głupia na to jestem :D
Rozdział zajebisty! I wciągający :D Jak się zaczęło czytać to się przestać nie mogło :D Więc plis.. Użycz mi trochę tego swojego talentu!!!! ;D
Hehehe, jakiego tam talentu :D Powtórzenia mam takie, że ho ho ! (nie wspomnę już o interpunkcji xd) Wcale nie jesteś głupia :D Każdy po prostu ma swój styl i już się go nie da zmienić- jedynie zmodyfikować i ulepszyć :) Moimi guru są *moments* i Yasha ^^ (ich blogi znajdziesz w linkach) ONE TO DOPIERO MAJĄ TALENT ! :D
Usuń~Frozen
Oj co tam to wszystko. Liczy sie jakość a nie wygląd ;D I ty kochana też masz talent tak samo jak i moments czy Yasha. Wszystkie z ogromnym talentem ;D
Usuń+ zostałaś nominowana u mnie do The Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie :
Usuńhttp://bring-them-to-life.blogspot.com/p/the-versitatle.html
Ojej, dziękuję *.* jutro spróbuję dopisać nową nominację, a dziś skończę do połowy, a może nawet w całości 5 rozdział i spać :p
Usuń~June
Suuuuuuuper! I ciekawe dlaczego Soul tak się zachowuje? *.* Ale cóż, jest akcja i do tego super opisana, więc jest moc :D Piszesz świetnie, więc chyba nie muszę wspominać, że rozdział mi się spodobał, bo jest tak z każdym twoim innym :D :*
OdpowiedzUsuńSoul to... Soul xD Po prostu. Tworzyłam tą postać wzorując się na cechach wyciągniętych z siebie, przyjaciółek i wrogów, więc jest spory mix ;p Przyznam się szczerze, że nigdy nie potrafiłam opisywać walk, bo sama nie pasjonuję się w tym. Jednakże zdecydowałam się na taką, a nie inną akcję i trzeba sobie radzić :p
OdpowiedzUsuń~June