sobota, 16 marca 2013

1. Tajemnica



Czarny Dodge sunął z prędkością światła po spękanej, asfaltowej drodze. Siedząca na przednim siedzeniu rudowłosa pasażerka, przyglądała się mętnym wzrokiem mijanym drzewom i nie reagowała na żadne bodźce z otoczenia. Za kierowcę robiła bardzo wysoka, smukła brunetka. Dłonie sztywno zaciśnięte na skórzanej kierownicy bielały jej przy paznokciach. Patrzyła prosto przed siebie, przywdziewając twardą maskę, a myślami była bardzo daleko.
- Beth?- Zapytała delikatnym, spokojnym głosem. Rudowłosa nie dała znaku życia.- Bethany ?- Kątem oka zerknęła na zamyśloną pasażerkę.- Ever nie chciałaby, żebyś się tak martwiła.- Westchnęła wbijając spojrzenie, karmelowo złotych oczu w maskę samochodu.
- Skąd wiesz czego mogła chcieć?- Odpowiedział jej słaby, zachrypły od płaczu głos.- Może jeszcze powiesz, że chciała umierać ?!- Warknęła nastolatka. Szybko jednak spostrzegła, że słowa które wypowiedziała zraniły jej towarzyszkę. Próbując rehabilitacji, dodała spokojniejszym tonem.- Czemu to my musimy odchodzić ?...- Z jej orzechowych oczu popłynęły łzy. W sercu czuła nieopisany ból i żal. Straciła najlepszą przyjaciółkę, a zarazem siostrę- swoją jedyną rodzinę. Skuliła się łapiąc, ze świstem haust powietrza.
- Beth… Przecież wiesz, że musimy walczyć.- Odrzekła ze spokojem brunetka, dociskając mocniej hamulec. Zerknęła na sygnalizację świetlną przy ulicy. Czerwone. Przeklęła siarczyście, widząc liczby wyświetlone przez elektroniczny zegarek, wbudowany w kokpit wozu. – Hayes obedrze mnie ze skóry jeśli się spóźnię.- Podrygiwała ze zniecierpliwienia, przeklinając amerykańskie szkolnictwo i drogi. Gdy wreszcie czerwone kółko zmieniło kolor na zielony, docisnęła z całej siły gaz, a samochód z piskiem opon ruszył dalej prosto.

***
Biegłam pustym korytarzem mijając rzędy białych szafek. Moje czarne Converse wydawały nieprzyjemny dla ucha dźwięk. Jeszcze raz zerknęłam na zegarek w telefonie, wskazywał godzinę dziewiątą osiem. Zaklęłam i skręciłam ostro za jednym z murowanych filarów przy schodach.  Poczułam jak czyjeś dłonie oplatają się wokół moich bioder i mocno ciągną do siebie. Pisnęłam cicho i obróciłam się w stronę nieznajomego.
- Ethan idioto !- Zaśmiałam się widząc jego szelmowski uśmiech. Obejmował mnie mocno i głaskał delikatnie po plecach. Skubnął płatek mego ucha i wychrypiał:
- Nie takiego przywitania się spodziewałem.- Zmysłowo przesunął językiem po linii mojej szczęki.
Westchnęłam z uśmiechem i przymknęłam oczy. Oddałam się rozkoszy jaką czułam w silnych ramionach, wysokiego blondyna. Lgnęłam do ciepła które biło z jego torsu. Mocniej zacisnęłam dłonie na jego koszulce, mnąc ją przy okazji w niektórych miejscach. Czułam na karku i ramionach  ciepły oddech swojego chłopaka. Zawsze wiedział w jaki sposób dotknąć bym oddała się całkowicie jego woli. Tym razem nie było inaczej. Zamieniliśmy się miejscami. Teraz on przypierał mnie do białej gładkiej ściany, całując moje gładkie, różane usta i delikatną bladą skórę dekoltu. Oplotłam go nogą w pasie i odchyliłam głowę do tyłu, wydając z siebie niekontrolowany jęk.
Nagle do mych uszu dobiegł cichy stukot. Otrzeźwiona potencjalnym zagrożeniem momentalnie otworzyłam oczy i rozejrzałam się uważnie. Poprawiłam czarne jeansy i luźną bluzę tego samego koloru.
- Słyszysz ?- Zapytałam cicho, a on odpowiedział dziwnym mruknięciem i musnął z czułością moje spragnione czułości usta.
- Wydaje ci się… Hej, skarbie popatrz na mnie.- Przeniosłam rozkojarzony, mętny wzrok na jego połyskujące złotem oczy. Pogłaskał mnie po policzku i pocałował z wielkim zapamiętaniem. Otworzyłam oczy okalane tysiącem, długich czarnych rzęs i rozciągnęłam usta w szczerym uśmiechu.
- Przepraszam, przeszkadzam wam?- Usłyszałam miękki, męski głos, którego barwa sprawiała, że przechodził mnie przyjemny dreszcz. Odepchnęłam od siebie blondyna, który z niekrytym grymasem zareagował na ten gest.
- Odrobinę.- Warknęłam nieprzyjemnie, mierząc chłopaka wzrokiem od góry do dołu. Był dobre dziesięć centymetrów wyższy od Ethana, obcisła czarna koszulka i powycierane jeansy tego samego koloru wyraźnie uwydatniały jego muskularną, szczupłą sylwetkę i podkreślały skórę koloru białej czekolady. Przeczesał dłonią czarne jak noc, rozwichrzone włosy sięgające do czubków uszu. Niesforna grzywka zasłaniała jedno ze stalowych dużych oczu, a pełne, różane usta przyciągały jak magnes.
Zamrugałam kilka razy i na powrót przybrałam groźną minę. Patrząc na niego nie mogłam się skupić, wyglądał jak model wycięty z pisemka o modzie.
- Czego chcesz?- Zapytał oschle wysoki blondyn, stając przede mną. Nie lubiłam tej jego zaborczości, zawsze musiał się w coś wtrącić. Nie mogłam jednak sprzeciwić się jego zachowaniu, mogło by się to źle skończyć.
- Chciałem tylko zapytać gdzie jest teraz historia stanów. Zgubiłem kartkę z planem i nie wiem w której sali znajdę Hayesa.- Wzruszył ramionami, chowając ręce do kieszeni spodni.
- Ja mam z nim teraz lekcje. Ethan, zaprowadzę go. Wracaj na lekcje i tak już jesteśmy nieźle spóźnieni.- Pocałowałam, dorównującego mi wzrostem blondyna i uśmiechnęłam się delikatnie, ściskając jego dłoń. Złotooki zmierzył rywala lodowatym wzrokiem i odmaszerował w swoją stronę.
Spojrzałam na czarnowłosego i kiwnęłam głową.
-Chodź.
Ruszyłam prosto korytarzem myśląc, o awanturze jaką dostanę od nauczyciela. Znałam go, nie przepadaliśmy za sobą. Zwykle nie przychodziłam na jego zajęcia, ale kiedy groziła mi poprawka za zbyt dużą ilość opuszczonych godzin spóźniałam się maksymalnie ile tylko mogłam, by jak najkrócej oglądać jego, zmarnowaną przez czas twarz.
- Ten buc to twój chłopak.- Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Spróbowałam go zignorować.- Jak to możliwe, że tak ładna dziewczyna spotyka się z kimś takim.
- Zachowaj te teksty dla siebie.- Warknęłam przez ramię i przyśpieszyłam kroku. Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Moje źrenice gwałtownie zwęziły się i dopiero po chwili wróciły do normalności, a oczy mignęły złotym blaskiem. Odwróciłam się szybko, zrzucając z barku jego dłoń.
- Jesteś nowy, nie znasz tutejszych zasad.- Jednym krokiem zmniejszyłam dzielącą nas odległość i z całej siły złapałam skrawek koszulki na jego torsie. Zadarłam do góry głowę. Chłopak miał co najmniej metr dziewięćdziesiąt, a ja jak na dziewczynę byłam bardzo wysoka. Mimo to, brakowało mi przynajmniej dziesięciu centymetrów żeby się z nim zrównać.- Jako przykładna uczennica dam ci pierwszą radę. Trzymaj się ode mnie i Ethana z daleka. Różnimy się, a im szybciej to pojmiesz tym będzie dla ciebie lepiej.- Odepchnęłam go i podsunęłam wyżej rękawy bluzy, z wściekłością złapałam klamkę drzwi sali numer dwadzieścia osiem.
Srebrnooki patrzył na nią z zaciekawieniem. Nigdy nie spotkał tak pewnej siebie dziewczyny. Oczywiście przewinęły się wokół niego setki „pustaków” które idealnie grały twardzielki, ale kiedy przyszło zabić zwykłego pająka z krzykiem uciekały gdzie pieprz rośnie. Ona jednak wierzyła w to co mówi i rygorystycznie tego przestrzegała. Wiedział jak to jest być innym, wymagano od niego więcej niż od zwykłego człowieka. Czuł jak jej ciało reagowało na niego. Była kimś więcej niż przeciętną nastolatką.
- Wejdę pierwsza. Jeśli nie chcesz problemów, odczekaj chwilę i dopiero przyjdź.- Z impetem otworzyłam drzwi i weszłam do klasy. Chłopak uśmiechnął się szeroko i nie odstąpił nawet na krok.
Pan Hayes poniósł wzrok znad otwartej książki od historii i zmierzył krytycznym spojrzeniem dwójkę uczniów.
- Cieszę się, że wpadłaś Coleman. Zależy ci na zaliczeniu semestru?- Zapytał z aroganckim uśmiechem, starszy mężczyzna. Był dopiero co po czterdziestce, a mimo to na jego głowie dominowała biel. Nosił duże okulary, ze szkłami jak denka od butelek i nigdy się nie golił, przy czym odrobinę przypominał samego Lincolna. Ubierał się zawsze w ten sam grafitowy garnitur i fioletowy krawat w kółeczka. Był prawdziwym hipochondrykiem.
- Postanowiłam zrobić dla Pana wyjątek.- Ukłoniłam się jak prawdziwa dama, rozkładając ręce na boki. Na twarzy z daleka można było zobaczyć mój znak firmowy- zawadiacki i kpiący uśmiech. Wyprostowałam się i posłałam uczniom siedzącym w klasie lodowate spojrzenia. Wszyscy opuścili głowy, udając, że w wertują podręczniki w poszukiwaniu informacji. Rozbawiona ruszyłam do swojej ławki na końcu sali, cały czas towarzyszył mi zgryźliwy głos starszego mężczyzny.
- Witamy w naszej klasie Liam.- Stary zgred wstał od biurka i uścisnął dłoń srebrnookiemu. Usiadłam w ławce i ze znudzeniem wyglądałam przez okno, na przelatujące za szybą gołębie. Hayes poklepał czarnowłosego po ramieniu i powiedział mu na ucho.- Nie najlepiej zaczynasz rok. Wałęsanie się po szkole, na dodatek z ewenementem takim jak Coleman, nie przystoi twojemu statusowi. Ona jest inna.- Zacisnęłam pięści i w myślach przeklęłam swój wyostrzony słuch. Kątem oka zauważyłam jak obaj mężczyźni przyglądają się mi w skupieniu.
- Jako karę za twoje prawie dwudziestopięciominutowe spóźnienie, napiszesz mi referat o Konstytucji Niepodległości.- Warknął na mnie nieprzyjemnie stary nauczyciel. Gdy się odwrócił pokazałam mu jednoznaczny gest dłonią, na co czarnowłosy zareagował cichym śmiechem. Sama nie wiedząc czemu odwzajemniłam uśmiech i znów spojrzałam na okno.
- A ty Liamie…- Zastanowił się chwile siwy starzec.- Rebecca, oprowadzisz Liama po szkole. Na pewno szybko się zapoznacie.- Wskazał palcem na niską, smagłą blondynkę, która miała na twarzy tak duże ilości pudru i fluidu, że chyba cudem nie odpadały gdy się uśmiechała.
Rebecca pokiwała z radością głową i posłała mi triumfalne spojrzenie, którego ta nawet nie raczyłam zauważyć.
- Jeśli mam wybór…- Wtrącił się Liam, patrząc nauczycielowi w oczy.- Wolał bym, żeby to ona oprowadziła mnie po budynku.- Wskazał na mnie skinieniem głowy.- Znamy się już odrobinę.- Przymrużył oczy świdrując mnie wzrokiem, zrobiłam to samo. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, tym bardziej teraz, kiedy zmarła Ever.
- Nie widzę takiej potrzeby. Rebecca świetnie sobie poradzi, a teraz siadaj, marnujemy lekcje.- Wyraźnie niezadowolony chłopak zajął miejsce w trzeciej ławce, tuż przed swoją przewodniczką, nadętą Rebeccą, która śmiała się jak głupia i nakręcała włosy na palce.


Gdyby nie to, że miałam już ten rozdział napisany i czekał tylko na dodanie, pewnie nie dała bym rady nic sensownego napisać. Jestem totalnie wypompowana po wczorajszym dniu i nocy. Obudziłam się o 16, a spać poszłam o 7 rano. Przynajmniej miałam 3-cie miejsce na zawodach !!! :D Następna notka, nie mam pojęcia kiedy. Albo za tydzień albo jutro. Zależy czy będzie mi się chciało dopisać zakończenie 2-go rozdziału(i czy będę mieć na to czas :o) No nic, dumał nie dumał, pisać trzeba :D Do zobaczenia Pingwinki :*

3 komentarze:

  1. dobry rozdzial ! :)
    czekam na kolejny, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? To powiem tak: nigdy nikomu niczego nie zazdrościłam, jednak kiedy zaczęłam czytać twojego bloga, stwierdzam, że chciałabym pisać tak jak ty :*

    Czytając to opowiadanie, czuję się jakbym czytała książkę. I to nie byle jaką! Tylko fantastyczną, wspaniałą i wiele tu wymieniać. I nie piszę ci tego, żeby dosładzać, oj nie. To nie w moim stylu :) I chociaż powinnam w tej chwili zająć się nauką nie mogę się oderwać i lecę wszystko nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie słyszałam czegoś tak miłego *.* Pochlebiasz mi tą książką :p Ja też nie należę do osób które "słodzą", szczerze mówiąc to lubię wytykać cudze błędy xDD (Pomińmy fakt, że sama swoje w 90% olewam bo nie chce mi się nad nimi pracować xd)
      Pomyśleć, że ktoś kto pisze tak "świetnie", według ciebie, ma ledwo 4 z polskiego a prawie każde wypracowanie jest na 3 :p Tylko opisy sytuacji i emocji piszę na 6 xd
      ~June

      Usuń