ciemnowłosego chłopaka. Uniosła się na łokciu i ucałowała jego lekko rozchylone usta. Niemalże od razu, brunet oddał jej czuły pocałunek i wciągnął jej ciało na swoje. Leżała na jego torsie z szerokim uśmiechem, a on gładził jej lekko zmierzwione ciemne włosy.
- Dzień dobry.-
Szepnęła zabierając mu z czoła opadające ciemne kosmyki.
- Dzień
dobry, Skarbie.- Uśmiechnął się od ucha do ucha i pogłaskał ją po policzku.
Odwzajemniła uśmiech i lekko speszona odwróciła wzrok. Złapał ją za brodę i
przyciągnął bliżej swojej twarzy.
- Możesz mi
wytłumaczyć czemu leżymy na podłodze ?- Zaśmiał się i ucałował jej różane
wargi.
- Łóżko
przestało ci wystarczać.- Roześmiana podniosła się z drewnianego parkietu,
owijając się ciasno kołdrą.
- Mi ?!-
Otworzył szerzej oczy i oparł się ze zdziwieniem na łokciach.
- Ja
odleciałam już za trzecim razem. Było mi wszystko jedno gdzie jesteśmy…-
Brunetka słysząc własny głos zaczerwieniła się i wzrokiem zaczęła szukać
sukienki.
- Jesteś
piękna gdy coś cię peszy.- Zaśmiał się i powoli zaczął wstawać. Opadł
bezwładnie na łóżko i westchnął.
- Co tak
wzdychasz?- Zagadnęła wesoło, rzucając mu jego spodnie i koszulę.
- Już od
dawna nie czułem się tak dobrze.- Przeciągnął się i zamknął oczy.
- Cieszę
się.- Pstryknęła go czule w nos i ponownie schyliła się by ucałować jego usta.
Złapał ją zwinnie w pasie i przewrócił na łóżko. Krzyknęła, lecz gdy przygniótł
ją swoim ciałem i zachłannie wpijał się w jej wargi przycichła, głaszcząc go po
plecach.
- Nie, Liam,
ja już nie mam siły…- Jęknęła czując jak jego dłonie przesuwają się po jej
brzuchu, piersiach i udach. Nagle drwi do pokoju w którym się znajdowali
otworzyły się z hukiem.
- Liam,
popaprany leniu! Wstawaj!- Młoda blondynka stała w progu z założonymi na
biodrach rękami.- Dochodzi dwunasta w południe, a ty ciągle leżysz w… o kurwa…-
Mina Stephanie zrzedła niemal momentalnie. Otworzyła szeroko usta i wskazała
palcem na przygniataną przez bruneta, osiemnastolatkę.
- Co ona tu
robi?- Zapytała drżącym głosem.
- Leży,
oślepłaś ?- Warknął nieprzyjemnie chłopak. Dziewczyna, leżąca na łóżku
zepchnęła z siebie ciemnowłosego i owijając się ciaśniej kołdrą, złapała
sukienkę wraz z bielizną i ruszyła w stronę łazienki. Gdy zamknęła za sobą
drzwi, usłyszała szepty rozmawiających za ścianą tytanów.
- Czy mi się
wydaje czy ona była naga?- Odezwała się Stephanie.
- Nie wydaje
ci się. Była.
- Jezu…
Liam, nie chcesz chyba powiedzieć, że przeleciałeś ją w tym domu?!- Jęknęła
wzburzona.
- Owszem. W
tym domu, na tym łóżku i na tej podłodze.- Brunetka, uśmiechnęła się słysząc te
słowa i powoli zaczęła zakładać bieliznę.
- A
dowiedziałeś się czegoś ciekawego ?- Już miała naciskać na klamkę i wychodzić,
lecz intuicja kazała jej posłuchać co wydarzy się dalej.
- Że gada
przez sen.
- Nie o to
mi chodzi idioto! Czy wyciągnąłeś z niej informacje na temat Lykanów.
- Co ?-
Brunetka szepnęła sama do siebie
- Nie było
okazji… Zrobię to następny razem.- Drzwi od łazienki otworzyły się z impetem.
Ciemnowłosa piękność z kamiennym wyrazem twarzy podeszła do łóżka na którym
wylegiwał się brunet.
- Daj mi
moje pieniądze.- Warknęła przez zaciśnięte zęby. Chłopak westchnął i uderzył
się otwartą dłonią w czoło.
- Zapłaciłeś
jej ?!- Krzyknęła blondynka i złapała się za głowę z niedowierzaniem.
- Louise to
nie jest tak…
- Nie
nazywaj mnie tak!- Krzyknęła na niego, a łzy same wypłynęły spod jej
zaciśniętych powiek.- Chcę po prostu swoje pieniądze.- Szepnęła i zwiesiła
głowę. Chłopak wstał i próbował objąć dziewczynę, lecz ona odepchnęła go i
ciasno objęła się własnymi ramionami. Nigdy nie czuła się tak wykorzystana.
Liam potraktował ją jak przedmiot. Jak przedmiot który po spędzonej przyjemnie
nocy wyśpiewa wszystko na czym będzie mu tylko zależeć. Otarła łzy, a gdy ten
wręczył jej kopertę wyrwała mu ją z ręki.
- Przelicz.
Powinno być równo czterdzieści pięć.- Szepnął przyglądając się wściekłej i
jednocześnie bezgranicznie smutnej dziewczynie.
-
Umawialiśmy się na czterdzieści.- Zaczęła przyglądać się zawartości koperty.
Chłopak przemilczał jej uwagę.
- Proszę,
nie odbieraj tego w ten sposób…- Położył dłoń na jej policzku. Brunetka
spojrzała na niego pełnymi boleści oczyma. Pochylił się by złożyć na jej ustach
pocałunek, lecz zamiast miękkości jej warg, poczuł jak wymierza mu silny prawy
sierpowy.
- Nie
dotykaj mnie jeśli chcesz być w jednym kawałku.- Warknęła gdy chłopak zawył z
bólu i złapał się za krwawiący nos.
- Cholera
jasna! Złamałaś mi nos !- Krzyknął zginając się w pół, lecz dziewczyna nie
słyszała już jego uwagi. Biegła przed siebie korytarzem. W mgnieniu oka
pokonała schody, a gdy znalazła się tuż przed wyjściem zatrzymał ją miły głos,
starszego człowieka.
- Panienko Valliére ! Dokąd się tak panience śpieszy ?- Zapytał uprzejmie.- Nie zechciała by panienka zostać na obiedzie? Panicz Liam na pewno by się ucieszył.- Zacisnęła dłonie w pięści słysząc jego imię.
- Panienko Valliére ! Dokąd się tak panience śpieszy ?- Zapytał uprzejmie.- Nie zechciała by panienka zostać na obiedzie? Panicz Liam na pewno by się ucieszył.- Zacisnęła dłonie w pięści słysząc jego imię.
- Myślę, że
Liam ma teraz ważniejsze sprawy niż jedzenie obiadu w moim towarzystwie.-
Syknęła.- Żegnaj Enrico.- Szepnęła już milej i obróciwszy się na pięcie ruszyła
w stronę drzwi. Zatrzymała się na progu i westchnęła.- Przepraszam.
- Za co
panienka przeprasza ?- Zdziwił się kamerdyner.
- Czy
mógłbyś wyświadczyć mi przysługę?- Zapytała pomijając jego wcześniejsze
pytanie.
- Ależ
naturalnie.- Uśmiechną się szeroko. Podała mu kopertę i odwzajemniła uśmiech.
- Możesz
oddać to Liamowi, gdy dojdzie już do siebie?- Zapytała uprzejmie.
-
Oczywiście, ale…- Nie dokończył. Wiedział, że nie jego sprawą jest mieszanie
się w życie tych dwojga ludzi.- A czy ja mógłbym zadać panience jedno pytanie?
-
Naturalnie, że tak.- Uśmiechnęła się szeroko.- Zamieniam się w słuch.
- Jesteś
Lykanką, prawda?- Mina brunetki zrzedła momentalnie. Objęła się ciaśniej
ramionami i spojrzała ze strachem na starszego Tytana.- Tak myślałem… Jesteś za
niska jak na Tytanidę, a na dodatek twoje oczy… Nie przejmuj się, nikt się ode
mnie nie dowie, nawet Liam.
- On wie.-
Zerknęła na swoją dłoń, na której znajdował się pierścień który od niego
dostała. Zdjęła go z palca i podała kamerdynerowi.- To też może mu pan oddać.-
Westchnęła i ponownie ruszyła w stronę wielkich, mosiężnych drzwi.- Żegnaj
Enrico.- Krzyknęła, nawet nie odwracając głowy w stronę siwego mężczyzny.
- Możesz już
wyjść Margo.- Zarekomendował starzec. Grubiutka pokojówka wyłoniła się zza
potężnego drewnianego filaru i z poważną miną stanęła obok kamerdynera.
- A więc
jednak.- Zaczęła.
- Isotta
miała rację.- Uciął siwiejący mężczyzna i wrócił do odkurzania starych obrazów.
- Co z tym
zrobimy?
- Nic. Dajmy
szansę tym młodym ludziom. Może nie wyjdzie nam to na złe…
***
Półtorej
godziny później, zapłakana i zmęczona dziewczyna wysiadała z taksówki przy
Winter ST. Niechętnie zapłaciła kierowcy trzydzieści pięć dolarów i jak cień
snuła się w stronę swojego domu. Gdy otworzyła z klucza drzwi, do jej nosa
dotarł nieprzyjemny zapach zepsutego jedzenia i niewyrzuconych śmieci.
Skrzywiła się, sięgając pod zlew aby pozbyć się cuchnących odpadów.
- Fuj.-
Jęknęła zatykając nos. Kilka minut później dokładnie myła dłonie pod bieżącą
wodą. Rozejrzała się dookoła i westchnęła. Nie było jej w domu od czterech dni,
na wszystkich meblach zbierała się gruba warstwa kurzu, a po podłodze walały
się okruszki sprzed tygodnia. Zrezygnowana powlekła się do małego pomieszczenia
w głębi domu. Szybko uwinęła się z szukaniem środków czystości i sięgnęła po
odkurzacz.
Wieczorem
dom lśnił czystością, a młoda brunetka zalegała z kubkiem gorącej czekolady, na
kanapie przed telewizorem. Z zażenowaniem patrzyła w ekran, na którym
wyświetlany był film którego głównym motywem była miłość głównych bohaterów.
- Nie wierz
mu.- Rzuciła, gdy mężczyzna grający rolę przystojnego detektywa Johna, chwytał
za dłonie przestraszoną, kruchą blondynkę której imię brzmiało Anna.- Ten debil
tylko cię przeleci i zostawi.- Krzyknęła gdy kobieta na ekranie rzuciła się w
ramiona mężczyzny.- Co za dno.- Sięgnęła po pilota i zmieniła kanał.
-„Super
oferta w sklepie ‘Robby & Sue’ ! Tylko do dwunastego grudnia artykuły
spożywcze dwadzieścia procent taniej!”
- Ta
informacja odmieniła moje życie…- Prychnęła gdy skończyła się reklama sklepu
spożywczego z rogu Madison i Forbes ST. Zaburczało jej w brzuchu. Złapała się
za niego i przeklęła cicho. Lodówka była zupełnie pusta, tak samo jak portfel
Soul.
- Muszę
znaleźć sobie pracę…- Jęknęła ponownie zmieniając kanał.
- To dobrze
się składa bo ja szukam pracowników.- Usłyszała w progu damski głos w progu.
Przewróciła oczami i po raz kolejny przycisnęła guzik na pilocie.
- Nie
interesuje mnie „rodzinny biznes”, Scarlett.- Ułożyła się na kanapie, kładąc
nogi na oparciu, a gdy jej głowa bezwładnie zwisała w dół, dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko.- Co tam słychać?
- Gdzie
byłaś przez te cztery dni?- Kobieta podeszła do kanapy zakładając ręce na
piersi.
- Daj
spokój, nie muszę ci się chyba…
- Owszem,
musisz.- Złapała jej nogi w kostkach i wygięła pod dziwnym kątem. Leżąca na
kanapie dziewczyna, wyprostowała się gwałtownie i syknęła z bólu.
-
Popierdoliło cię do reszty ?!- Wrzasnęła wyrywając się i zeskakując z mebla.
Wściekła siedziała na podłodze, rozmasowując poturbowane nogi.
- Mnie? Nie
było cię nigdzie przez cztery dni ! Odchodziłam od zmysłów.
- Mam prawo
mieć swoje życie.
- Ale są
granice.- Wysoka brunetka zgromiła spojrzeniem siedzącą na podłodze
dziewczynę.- Czuję jego perfumy.- Skwitowała krótko.- Byłaś z nim?
- Idę spać. Trafisz
do wyjścia.-Podnosząc się, machnęła dziewczynie dłonią na odchodne i powoli ruszyła
ku drewnianym schodom. Nagle postać smukłej brunetki, pojawiła się przed nią
niespodziewanie szybko. Kobieta złapała osiemnastolatkę za gardło i przycisnęła
ją do sosnowej ściany.
- Nie
lekceważ mnie, Soul.- Syknęła przez zaciśnięte zęby.
- I vice
versa.- Odepchnąwszy sztywne dłonie starszej przyjaciółki, zgromiła ją
wściekłym spojrzeniem i w mgnieniu oka znalazła się za drzwiami swego pokoju.
***
Kolejny
dzień okazał się być taki jak każdy inny. Poniedziałkowy poranek podczas
którego wszyscy nastolatkowie świata chodzący do szkoły, zachodzą w głowę jak
ktoś mógł być na tyle głupim, żeby otworzyć pierwszą szkołę. Gdy nastoletnia
Soul Coleman otworzyła zaspane oczy, przeklinała samą siebie za głupotę.
- „Hej
jestem Liam, mam niezłą dupę i mnóstwo kasy z którą już sam nie wiem co zrobić,
może pójdziemy do łóżka ?”- Z ironią udawała głos chłopaka, patrząc na siebie w
lustrze.- „Oczywiście Liam! Pozwolę ci się przelecieć pięć razy podrząd, a
potem będę miała głęboko w dupie twoje zasrane czterdzieści pięć kawałków.”-
Uderzyła pięścią w ścianę, a z jej oczu mimowolnie popłynęły łzy.- Jestem
beznadziejna…- Załkała osuwając się bezradnie na podłogę.
- Nie, nie
jesteś… I pochlebia mi, że uważasz moją dupę za „niezłą”.- Usłyszała drwiący
głos dochodzący z głębi swojego pokoju. Zerwała się z zimnych kafelków i łapiąc
pierwszą lepszą rzecz, która wpadła jej pod ręce, wbiegła do pomieszczenia.
Przy oknie stał, lekko uśmiechnięty, wysoki brunet. Patrzył głęboko w oczy
stojącej przed nim, owiniętej jedynie w szlafrok, dziewczyny.
- Wynoś się
stąd!- Krzyknęła rzucając w niego szczotką do włosów. W ostatniej chwili
osiemnastolatkowi udało uchylić się przed „narzędziem zbrodni”, które zamiast
roztrzaskać jego głowę, zrobiło spore wgłębienie w drewnianej szafie.
- Uspokój
się Louise.- Złapał dziewczynę za nadgarstki i przytrzymał gdy zaczęła się
mocniej szarpać.
- Wynoś
się!- Krzyknęła przez łzy, wyrywając dłonie z jego uścisku.- Nie chcę cię
znać…- Szepnęła.
- Nie
płacz…- Otarł słone krople spływające po jej policzkach. Zadrżała na tak czuły
gest z jego strony.
- Nie
dotykaj mnie.- Odepchnęła się od niego i opadła zmęczona na łóżko.- Czemu to
zrobiłeś ?- Zapytała, a on milczał. Przeczesał dłonią czarne jak noc włosy i ze
smutkiem w srebrnych oczach przyglądał się jej załamanej sylwetce.- Nie
potrafisz mi teraz odpowiedzieć ?- Szydziła.
- Nie.-
Szepnął krótko.
- Lubisz
bawić się kosztem innych? Udało ci się. Znalazłeś łatwą i naiwną dziewczynę.-
Wskazała na siebie i zaśmiała się przez łzy.- Nie pomyślałeś, że twoja
„zabawka” to morderca i zdrajca który od dwunastu lat nie miał styczności z
innymi Lykanami.- Warknęła wściekle i zerwała się z materaca. W kilku krokach
pokonała dzielącą ich odległość i stanęła z wysokim brunetem, twarzą w twarz.
- Nie
postrzegam cię w tych kategoriach.- Szepnął wytrzymując jej spojrzenie.
- No jasne…
Liczyła się jeszcze moja dupa i cycki.- Zaszydziła popychając go na biurko.-
Może warto odwiedzić Scarlett albo Beth ? Z nich miał byś więcej pożytku.- Gdy
chłopak odwrócił wzrok nic nie mówiąc, pokręciła głową z niedowierzaniem.
Cofnęła się kilka kroków z szeroko otwartymi oczyma, w myślach analizując
wczorajszą rozmowę ze Scarlett.- Ty łajzo…- Szepnęła.
- Powinienem
już iść…- Szepnął brunet, lecz nim zdążył wykonać jakikolwiek ruch do biurka
dociskała go rozwścieczona ciemnowłosa dziewczyna.
- Zaliczyłeś
ją?!- Krzyknęła wymierzając mu siarczysty policzek.
- To nie
tak.- Złapał się za bolące miejsce.
- Masz mnie
za głupią czy niedorozwiniętą ?- Zapytała ze złością.- Kiedy? Kiedy to zrobiłeś
?
- Louise to
nie…- Zacisnął usta w wąską linię gdy jej zaciśnięta w pięść dłoń uderzyła go
prosto w lewy policzek. Złapał ją za ramiona i przewrócił na drewnianą podłogę.
Własnym ciężarem przytrzymywał nieruchomo, a ona nawet nie próbowała się
szarpać. Jedynie wpatrywała się w niego wielkimi z przerażenia oczyma.
- Uspokój
się…- Szepnął jej czule do ucha.- Nie potrafię wytłumaczyć ci się ze
wszystkiego, ale chcę żebyś wiedziała, że…- Przymknął oczy i odetchną głęboko.-
…Że nigdy nie myślałem o tobie jak o źródle informacji. Noc którą z tobą
spędziłem uważam za najlepsze co przytrafiło mi się w życiu i…- Spojrzał w jej
chłodne oczy z miłością i odgarnął kosmyk jej ciemnych włosów z bladego
policzka.
- Jest tak
jak w tedy…- Szepnęła.
- „W tedy”?
- W lesie…
Gdy chciałeś mi coś powiedzieć.- Westchnęła i przymknęła oczy.- Liam… Czy ty…
Czy widziałeś co on mi w tedy zrobił?- W odpowiedzi uzyskała jedynie ciszę.
Kiwnęła ze smutkiem głową i przygryzła wargę.- Tyle mi wystarczy.
- Louise…
- Soul. Od
dziś jestem już tylko Soul.- Zepchnęła go z siebie i wstała.- Możesz już iść.-
Rzuciła przez ramię, łapiąc za klamkę drzwi od łazienki. Przystanęła w progu,
słysząc jak chłopak wychodzi.
- Kocham
cię, Soul…- Szepnął myśląc, że trzask drewna uderzającego o futrynę, zagłuszy
jego wyznanie.
- Ja ciebie
też…- Uśmiechnęła się sama do siebie, wchodząc pod prysznic. Całe serce nagle
zostało zalane ciepłem. Ciepłem którego od lat nie czuła od nikogo. Wiedziała,
że jest ktoś dla kogo warto żyć, ktoś dla kogo warto podjąć walkę z całym
światem.
Dobra dziś, krótko, zwięźle i na temat. Rozdział krótki- wiem, ale nie miałam czasu. Choroba mnie rozwala, mam chyba coś z zatokami, w środę i piątek mam egzaminy z anielskiego i woda w kiblu wie więcej ode mnie, a na dodatek za dwa tyg. jadę na obóz i nie mam przygotowane nic. NOTHING! Muszę się szybko ogarnąć :p A tak przy okazji skoro już wspomniałam o wyjeździe... Nie będę nic wstawiać od 30 do 7 i nie wiem czy pierwszy lipcowy post nie pojawi się dopiero 14 :< To tyle na dziś <3 Do zobaczenia mordki :* !
PS: Wszyscy jednogłośnie stwierdziliście, że +18 było znośne :p Bardzo wam dziękuję za głosy (chodź były tylko 3 xD), wasze zdanie wiele dla mnie znaczy *łezka w oku* :D
PSS: DOBILIŚMY DO 2000 wejść!@##$@$!@$#%%^@$%^$~! *o* KOCHAM WAS ! *o* O.O *o* :p
PSSS: Mam dla was niespodziankę :D Już piszę kontynuację tego opowiadania. Będzie trochę... inna :P Ale togo dowiecie się za jakiś dłuższy czas, na pewno grubo po wakacjach :D Chyba, że będę wstawiać rozdziały w zastraszającym tempie :p
PSSSS: Hahahahaha ile "PS'ów" xd Przepraszam, że tytuł taki... "z dupy" ale nie miałam pomysłu :p
PS: Wszyscy jednogłośnie stwierdziliście, że +18 było znośne :p Bardzo wam dziękuję za głosy (chodź były tylko 3 xD), wasze zdanie wiele dla mnie znaczy *łezka w oku* :D
PSS: DOBILIŚMY DO 2000 wejść!@##$@$!@$#%%^@$%^$~! *o* KOCHAM WAS ! *o* O.O *o* :p
PSSS: Mam dla was niespodziankę :D Już piszę kontynuację tego opowiadania. Będzie trochę... inna :P Ale togo dowiecie się za jakiś dłuższy czas, na pewno grubo po wakacjach :D Chyba, że będę wstawiać rozdziały w zastraszającym tempie :p
PSSSS: Hahahahaha ile "PS'ów" xd Przepraszam, że tytuł taki... "z dupy" ale nie miałam pomysłu :p
No nie spodziewałam się że Liam taki będzie -.- Jak mógł przelecieć Soul dla informacji -.- Ale i tak słodka końcówka jest *.* Lima kocha Soul i ona go *.* Love 4ever *.* Boże jak mi się szybko czytało ten rozdział o.O W sumie siedzę czytam i to już koniec o.O I taki szok o.O JA CHCE WIĘCEJ!! Rozdział Świetny jak zwykle ^ ^ Czekam nn :*
OdpowiedzUsuń